[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiem, co robiæ.Jeœli coœ z tego wyjdzie na jaw, Mondior 71 i zgraja jego pomyleñców od razu og³osi, ¿e oto odkry³am niezbity dowód archeologiczny na trafnoœæ ich szalonych teorii.- Tak s¹dzisz?- A jak¿e inaczej? - Siferra wskaza³a na szkice.- Oto dowód na niszcz¹c¹ dzia³alnoœæ ognia powtarzaj¹c¹ siê, z grubsza bior¹c, w dwutysi¹cletnich odstêpach przez wiele tysiêcy lat.I do tego te tabliczki.wygl¹da na to, ¿e s¹ prehistoryczn¹ wersj¹ Ksiêgi Objawieñ.Wszystko razem stanowi jeœli nie ostateczne potwierdzenie tyrad Aposto³Ã³w, to przynajmniej namacaln¹, racjonaln¹ podbudowê dla ich ca³ej mitologii.- Powtarzaj¹ce siê po¿ary na terenie pojedynczego siedliska nie musz¹ jeszcze oznaczaæ, ¿e mia³o miejsce ogólnoœwiatowe spustoszenie - zaoponowa³ Biney.- Niepokoi mnie ta cyklicznoœæ.Jest zbyt regularna i zbyt bliska temu, o czym mówi Mondior.Przegl¹da³am tê125Ksiêgê Objawieñ.Czy wiedzia³eœ, ¿e pó³wysep Sagikan to dla Aposto³Ã³w miejsce œwiête? Uœwiêcona kraina, na której - jak twierdz¹ - kiedyœ bogowie ukazywali siê swemu ludowi.Dlatego te¿ zgodnie z rozumem - s³yszysz, zgodnie z rozumem! - powtórzy³a Siferra gorzko siê uœmiechaj¹c - bogowie zachowali Sagikan, by ostrzec ludzkoœæ przed zag³ad¹, która nadejdzie, jeœli w porê nie zaniechamy swych wystêpków.Biney patrzy³ na ni¹ oszo³omiony.Tak naprawdê niewiele wiedzia³ o Aposto³ach i g³oszonych przez nich naukach.Nigdy nie interesowa³y go tego rodzaju patologiczne fantazje, by³ te¿ zbyt zajêty w³asn¹ prac¹ naukow¹, by zwa¿aæ na niepowa¿ne, apokaliptyczne przepowiednie Mondiora.Teraz jednak przypomnia³ sobie rozmowê, któr¹ przeprowadzi³ przed kilku tygodniami z Teremonem w klubie Szeœæ S³oñc.".Nie bêdzie to pierwszy przypadek zag³ady œwiata.bogowie celowo stworzyli ludzi niedoskona³ymi i dali nam jeden rok - jeden z ich boskich lat, a nie naszych mierzonych ludzk¹ miar¹ - w którym mamy siê poprawiæ.Jest to Rok £aski i liczy sobie dok³adnie dwa tysi¹ce czterdzieœci dziewiêæ naszych ludzkich lat".Nie.Nie.Nie.To g³upota! Czcze gadanie! Szaleñstwo!I jeszcze: "Za ka¿dym razem, gdy Rok £aski dobiega³ koñca, bogowie stwierdzali, ¿e wci¹¿ jesteœmy wystêpni i grzeszni, niszczyli wiêc œwiat, zsy³aj¹c p³omienie.Tak w ka¿dym razie twierdz¹ Aposto³owie".Nie! Nie!- Biney? - Siferra patrzy³a na niego z niepokojem.- Czy dobrze siê czujesz?- Tylko siê zastanawiam - odpowiedzia³.- Na Ciemnoœæ, to prawda! Da³abyœ Aposto³om ostateczny dowód!- Niekoniecznie.Ludzie trzeŸwo myœl¹cy nadal mogliby podwa¿aæ pomys³y Mondiora.Zniszczenie Tombo przez ogieñ - nawet powtarzaj¹ce siê zniszczenie Tombo, nastêpuj¹ce z niezaprzeczaln¹ regularnoœci¹ co blisko dwa tysi¹ce lat - nie jest jeszcze ¿adnym dowodem, ¿e ten126ogieñ dokona³ zniszczenia ca³ego œwiata lub te¿ ¿e nieuchronne jest ponowne jego przyjœcie.Dlaczego by przesz³oœæ mia³a koniecznie powtórzyæ siê w przysz³oœci? Ludzie trzeŸwo myœl¹cy stanowi¹ jednak wœród ogó³u mniejszoœæ, to oczywiste.Pozostali uwierz¹ odpowiednio podanej przez Mondiora interpretacji moich odkryæ i natychmiast wpadn¹ w panikê.Na pewno s³ysza³eœ, ¿e, zdaniem Aposto³Ã³w, kolejny wielki, ogólnoœwiatowy po¿ar dotknie nas w przysz³ym roku?- Tak - rzek³ ochryple Biney.- Wiem od Teremona, ¿e wskazali ju¿ nawet konkretny dzieñ.Ten cykl liczy sobie dwa tysi¹ce czterdzieœci dziewiêæ lat i obecny rok jest dwa tysi¹ce czterdziestym ósmym, zatem za jakieœ jedenaœcie czy dwanaœcie miesiêcy, gdyby wierzyæ Mondiorowi, niebo pokryje siê czerni¹ i zst¹pi na nas ogieñ.Ma to chyba byæ dziewiêtnastego theptara.- Teremon? Ten dziennikarz?- Tak.To mój przyjaciel.Interesuje siê Aposto³ami i przeprowadza od pewnego czasu wywiady z jednym z ich najwy¿szych kap³anów czy kimœ takim.Teremon powiedzia³ mi.Nagle Siferra z³apa³a Bineya za ramiê i zacisnê³a palce z niezwyk³¹ si³¹.- Bineyu, musisz mi obiecaæ, ¿e nie wspomnisz mu o tym ani s³owem!- Teremonowi? Oczywiœcie, ¿e nie! Twoje odkrycia nie zosta³y przecie¿ jeszcze opublikowane.Nie by³bym wobec ciebie w porz¹dku, gdybym komukolwiek o tym mówi³! Ale bez w¹tpienia jest to cz³owiek o nieposzlakowanej uczciwoœci.Jej ¿elazny chwyt nieco siê rozluŸni³.- Czasami ró¿ne rzeczy mówi siê miêdzy przyjació³mi nieoficjalnie, Bineyu, ale pamiêtaj, nie ma ¿adnego "nieoficjalnie", gdy rozmawiasz z kimœ takim jak Teremon.Jeœli bêdzie widzia³ powód, by zrobiæ z tych informacji u¿ytek, wykorzysta je bez wzglêdu na wszystko, co ci przyrzek³.Choæby ci siê wydawa³ nie wiem jak uczciwy.- Byæ mo¿e.127- Uwierz mi! I gdyby Teremon dowiedzia³ siê, co odkry³am, idê o zak³ad, ¿e w dzieñ póŸniej przeczyta³byœ o tym w "Kronice Saro".W sensie zawodowym by³abym skoñczona.Mówiono by o mnie jako o naukowcu, który dostarczy³ Aposto³om dowodów dla ich absurdalnych twierdzeñ.Aposto³owie budz¹ we mnie odrazê.Nie mam zamiaru s³u¿yæ im ¿adn¹ pomoc¹ ani wsparciem, a ju¿ z pewnoœci¹ nie chcê, aby myœlano, ¿e stajê publicznie w obronie ich ob³¹kanych pomys³Ã³w.- Nie martw siê - powiedzia³ Biney.- Nie pisnê ani s³owa.- Mam nadziejê.Jak ju¿ mówi³am, by³abym skoñczona.Wróci³am na uniwersytet po nowe fundusze na badania.Ju¿ teraz moje znaleziska z Tombo s¹ powodem kontrowersji na wydziale, poniewa¿ kwestionuj¹ utart¹ opiniê o Beklimocie jako najstarszym centrum miejskim.Ale jeœli na domiar z³ego Teremon w jakiœ sposób zwi¹¿e moje nazwisko z Aposto³ami P³omieni.Biney prawie nie s³ucha³.Rozumia³ sytuacjê Siferry i oczywiœcie nie móg³ dzia³aæ na jej szkodê.Teremon nie us³yszy z jego ust niczego, co mia³oby jakikolwiek zwi¹zek z jej badaniami.Jego myœli pod¹¿y³y jednak ku innym, bardziej k³opotliwym sprawom.Wci¹¿ powraca³y w jego pamiêci fragmenty rozmowy z Teremonem na temat nauk Aposto³Ã³w.".Za jakieœ czternaœcie miesiêcy wszystkie s³oñca znikn¹.gwiazdy wystrzel¹ p³omienie z czarnego nieba.dok³adn¹ datê katastrofy mo¿na wyliczyæ naukowo.czarne niebo.wszystkie s³oñca znikn¹."- Ciemnoœæ! - wymamrota³ Biney chrapliwie.- Czy to mo¿liwe?Siferra wci¹¿ jeszcze mówi³a.Swym wybuchem przerwa³ jej w pó³ zdania.- Bineyu, ty mnie wcale nie s³uchasz!- Co? Ale¿ s³ucham! W³aœnie mówi³aœ, ¿e nie powinienem Teremonowi nic o tym wspominaæ, poniewa¿ za-128szkodzi³oby to twojej reputacji i.i.Siferro, czy moglibyœmy dokoñczyæ tê dyskusjê kiedy indziej? Dziœ wieczorem albo jutro po po³udniu? Kiedy tylko ci odpowiada.W tej chwili muszê pójœæ do obserwatorium.- Nie zatrzymujê ciê zatem - odpar³a ch³odno.- Proszê, nie zrozum mnie Ÿle.To, co od ciebie us³ysza³em, wydaje mi siê niezmiernie interesuj¹ce i wa¿ne, choæ nie potrafiê jeszcze oceniæ na ile.Ale muszê coœ sprawdziæ.Coœ, co ma bezpoœredni zwi¹zek z nasz¹ dyskusj¹.Siferra przyjrza³a mu siê uwa¿nie.- Jesteœ ca³y rozpalony.Masz b³êdny wzrok.Wydajesz siê taki dziwny.Twoje myœli s¹ gdzieœ daleko st¹d.O co chodzi?- PóŸniej ci powiem - rzuci³ od progu.- PóŸniej! Przyrzekam.16O tej porze obserwatorium ju¿ w³aœciwie opustosza³o.Zostali tylko Faron i Tilanda.Na szczêœcie nigdzie nie widaæ by³o Athora 77."To dobrze - pomyœla³ Biney.- Staruszek by³ wystarczaj¹co wyczerpany opracowaniem idei Kalgasza Dwa.Niepotrzebny mu kolejny stres".Wspaniale siê z³o¿y³o, ¿e zostali w³aœnie Faron i Tilanda.Faron mia³ umys³ bystry i niczym nie skrêpowany, dok³adnie taki, jakiego teraz Biney potrzebowa³.Z kolei Tilanda, która spêdzi³a wiele lat przy teleskopie i aparacie fotograficznym, badaj¹c przestrzeñ kosmiczn¹, byæ mo¿e bêdzie umia³a dostarczyæ niezbêdnych Biney owi materia³Ã³w.- Przez ca³y dzieñ zajmujê siê wy³¹cznie wywo³ywaniem klisz - odezwa³a siê Tilanda us³yszawszy Bineya.- Nic z tego.Dajê g³owê, ¿e nie ma na niebie nic poza szeœcioma s³oñcami.Czy nie wydaje ci siê, ¿e ten wielki cz³owiek w koñcu oszala³?- Moim zdaniem jego umys³ jest równie wnikliwy, jak by³ dotychczas.9 - Nastanie nocy 129- Ale te zdjêcia.Od kilku dni obserwujê wybiórczo ka¿dy kwadrat nieba.Program obejmuje dos³ownie wszystko.Zwolniæ przes³onê, obni¿yæ o kilka stopni, zwolniæ przes³onê, obni¿yæ, zwolniæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]