[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oto jestem, cz³owiek zatrzaœniêty w zamarz³ej kropli.27Braciszek B³a¿ej wyœni³ oto wie¿ê z br¹zu.Co wiêcej, uda³o mu siê urzeczywistniæ ten sen.W Mons Badonicus, Jezusku, wznosz¹ wie¿ê z br¹zu.Mojej mamie, dziewiczej Vivien, zaczyna siê m¹ciæ w g³owie od wyczynów jednookiego braciszka.Bo te¿ - ech, bracie wilku, czy kto widzia³ tak czêsto zmieniaæ zdanie?Mo¿na œmia³o powiedzieæ, ¿e ukoñczenie wie¿y graniczy z cudem, bo co Braciszek B³a¿ej wznosi budowlê, nazajutrz j¹ pali.Lecz mimo to, jak gdyby wbrew sobie albo wbrew sprzecznym podszeptom swej duszy, pozwala wreszcie wie¿y stan¹æ.W œrodku ma zamieszkaæ moja mama.Za zamkniêtymi drzwiami.W wie¿y towarzyszy jej tylko przeorysza klasztoru Gorej¹cego Serca i jeszcze jedna zakonnica, Siostra Maria Sprzecznoœæ.Zakonnice s¹ dla niej wielce czu³e.Siostra Maria Sprzecznoœæ to osoba mocno zagadkowa, Chryziu.Z usposobienia wydaje siê bezbarwna i nijaka, ³atwo86wiêc j¹ sobie wyobraziæ i na w³asn¹ zgubê wyobraziæ sobie tak¿e, i¿ rozumie siê jej wyobraŸniê.Siostra s³ucha przeoryszy bez s³owa sprzeciwu, lecz mimo to Imæ Picicea wyraŸnie za ni¹ nie przepada.Z drugiej strony niedocieczona si³a powstrzymuje przeoryszê przez odes³aniem pomocnicy do wszystkich diab³Ã³w.Wie¿a jest okaza³a i wysoka.Ze szczytu doskonale widaæ okoliczne zagajniki i bagna.Z najwy¿szych blanków mo¿na w pogodny dzieñ, w najdalszej oddali, przez mgnienie dostrzec niewyraŸny skraj lasuBroceliande.Braciszek B³a¿ej nazwa³ tê wie¿ê Athanorem.W miarê jak siê przybli¿a czas po³ogu, Imæ Picicea staje siê wobec mamy niezmiernie uczynna i troskliwa.Na przyk³ad gdy Vivien nachodzi oskoma na daktyle z Jerycho, przeorysza po chwili wraca z pe³nym koszyczkiem tego specja³u.To samo zdarza siê, kiedy mama marzy o korniszonach na s³odko i o miodowych figach, marynowanych w winie z Cypru.- To chyba cud!- Gdzie¿by tam - wzrusza ramionami przeorysza.- Kiedy siê osi¹gnie moj¹ pozycjê w œwiecie, moje dziecko, go³¹bki same wpadaj¹ do g¹bki.Zw³aszcza korniszony okazuj¹ siê po prostu pycha.Imæ Picicea zachowuje siê chwilami nieco dziwnie, lecz nigdy do takiego stopnia, jak owej nocy, kiedy w klasztorze przes³uchiwa³a moj¹ mamê.Mama jest bardzo temu rada.Odk¹d poczu³a w ³onie pierwsze kopniêcie dzieci¹tka, uzna³a mnie za stworzonko Bo¿e.Nie chce mojej krzywdy i nie chce, ¿ebym wyrós³ na jakiegoœ odmieñca.W osobie Siostry Marii Sprzecznoœæ dziewicza Vivien widzi postaæ matczyn¹ i ciep³¹, przyjazn¹, opiekuñcz¹, strojn¹ w b³êkitny aksamit i promienn¹ jak biel leszczynowej witki.Dziewczêciu wydaje siê, ¿e widzi w oczach mniszki b³ysk przygody.Siostrzyczka uwija siê tam i sam po pomieszczeniach wie¿y z br¹zu, otwiera i zamyka wszystkich trzydzieœci k³Ã³dek i ani na chwilê, na sekundê nie rozstaje siê z niebiesk¹ buteleczk¹ s³onej wody, przytroczon¹ do pasa.Siedz¹c i wpatruj¹c siê w nó¿ wbity w po³eæ miêsa albo schodz¹c po krêconych schodach, wiod¹cych ku jedynym drzwiom wie¿y,87œmieszna siostrzyczka najzwyklejszym gestom i s³owom nadaje pewien osobliwy czar, zazwyczaj tak obcy pospolitej codziennoœci.Kiedy nadchodzi wieczór, Maria Sprzecznoœæ chêtnie i czêsto zgadza siê przysi¹œæ i odœpiewaæ kantyczkê w intencji nie narodzonego jeszcze dziecka Vivien.Pamiêta te¿, aby wychwalaæ sam¹ Vivien za jej prostotê i dobroæ.W sercu Siostry Marii Sprzecznoœæ jest miejsce dla wszystkich, uwaga dla wszystkich i ca³kowite oddanie przedmiotowi adoracji.Dziecko przychodzi na œwiat w Bo¿e Narodzenie.Dziecko, czyli ja.28- Jezu Chryste! - krzyczy naraz mój tatuœ diabe³, a w piekle rozpêtuje siê prawdziwe piek³o.29Dok³adnie w tej¿e samej chwili, kiedy mój tatuœ, imperator Lucyfer, krzyczy „Jezu Chryste!", Siostra Maria Sprzecznoœæ czyni potê¿ny zamach zdjêtym z siebie pasem, rozbija b³êkitn¹ flaszeczkê o œcianê wie¿y z br¹zu i skrapia s³on¹ wod¹ moj¹ wy³aniaj¹c¹ siê dopiero g³owê, a czyni¹c to wszystko, wo³a:- Chrzczê ciê w imiê Ojca i Syna, i Ducha Œwiêtego! Zaszyty oczodó³ Braciszka B³a¿eja otwiera siê z trzaskiem.Ze œrodka wylatuj¹ trzy wielkie gzy australijskie.- To ona! - wrzeszczy mnich.- To znowu Nienormalna Niewiasta!- Eheia! - skrzeczy przeorysza klasztoru Gorej¹cego Serca i nadal skrzecz¹c, pada na posadzkê wie¿y z br¹zu, gdzie wije siê przeokropnie.- Jodzie! - bulgocze.- Tetragrammatonie Elohimie! - skomli.- Elu! - buczy.- Elohimie Giborze! - wyje.- Eloho! - huczy.- Adonaju Sabaocie! - œwiergoli.- Elohimie Sabaocie! - piszczy.- Sadaju! - poœwistuje.- Adonaju Melechu! - krzyczy.A na koniec wo³a:- Pierdoliæ Go w tê, nazad i z powrotem!Co wiêcej, na oczach mojej mamy, Vivien, w œlad za strasznymi s³owami wychodzi z ust przeoryszy ca³a hurma przedziwnych, nies³ychanych ró¿noœci.Jakie to ró¿noœci?Najpierw ciemnozielony achmardi.Potem aloes.Bu³y.Bu³awy.Chwasty.Cierniowa korona.Cykuta.Du¿o diamentów.Dziesiêcioro przykazañ.D¿d¿ownice.Eufemizmy.Figi.Figury szachowe.Grad.Gawron.Siedem homunkulusów.Jeden ipsissimus.Jedno nadpêkniête Jajo Œwiata.Nastêpnie kadzielnica.Kariatydy i karbunku³y.Bia³y krwawnik.Lichtarzy ki.Lilia.Lingam.£asice w du¿ej iloœci.£¹tki.Dwie m¹twy.Mrówki.Mirt bagienny.89Nugat.Orzechy.Pieprz.Pigwa.Przepiórka.Robak z Laidley.Rozkolec.Ró¿a.Prze³o¿ona klasztoru Gorej¹cego Serca ³apie oddech, lecz zaraz z jej ust zaczynaj¹ p³yn¹æ nowe dziwy.A to:Rtêæ.Strzy¿yk.Szarañczy ca³a plaga.S³owik.Sardynki.Skorpion.Tur.Cztery ule.Wosk.Wêgiel.Winoroœl.Witriol.Korzenie drzewa Ygdrasill.Ze³wa.¯u¿el, ¿o³êdzie i ¿aby.Dwa australijskie gzy nadal bzycz¹ nader nieprzyjemnie nad g³Ã³wk¹ noworodka.Ich odw³oki maj¹ cztery centymetry d³ugoœci, a skrzyde³ka rozpiêtoœæ ponad oœmiu centymetrów.Na szczêœcie Braciszkowi B³a¿ejowi udaje siê ponownie rozewrzeæ ranê w miejscu brakuj¹cego oka.Gzy wracaj¹ tam, sk¹d wyfrunê³y.Drugim okiem mnich przygl¹da siê bezradnie wymiotom Imæ Picicei.Gdy ta koñczy siê wiæ, odwraca siê i zauwa¿a pod adresem mojej mamy:- Co te¿ dzisiaj wst¹pi³o w matkê prze³o¿on¹?Mama tylko wzrusza ramionami.Siostra Maria Sprzecznoœæ tnie pêpowinê ostr¹ krawêdzi¹ muszli.Mama przytula mnie do nagich piersi.- Ch³opiec! - zauwa¿a nareszcie.30Braciszek B³a¿ej wykrêca ramiê po³o¿nej.- Kim jesteœ? - syczy do niej.- Znasz mnie - odpowiada szlachetna niewiasta.- Jestem Maria Sprzecznoœæ.- Sk¹d wziê³aœ tak dziwaczne nazwisko? Po³o¿nej odbija siê paskudnie.Wokó³ rozchodzi siê odór ja³owcówki i zgni³ych jaj.- Jak to, nie wiesz, ojcze, na czym siê zasadza sprzecznoœæ? Chodzi o to, i¿ rzecz jednego i tego samego rzêdu nie mo¿e jednoczeœnie istnieæ i nie istnieæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]