[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mo¿na bêdzie nadaæ jej bieg w dowolnym czasie.I nada siê, jeœli zdarz¹ siêdalsze przestêpstwa.Zzt by³ w przesz³oœci wartoœciowym facetem.Zrób mi tê ³askê i od³Ã³¿ zemstê na bok! — doda³ prosz¹co.Chamco pogr¹¿y³ siê w zadumie.Terl zerkn¹³ na Zzta i wyci¹gn¹³ ³apê do Chamca.— Daj mi miotacz!Chamco odda³ broñ i Terl przestawi³ bezpiecznik w pozycjê „zabezpieczone".— Dziêkujê.Towarzystwo ma d³ug wdziêcznoœci wobec ciebie.Mo¿esz iœæ z powrotem do pracy.Chamco uœmiechn¹³ siê.Ten Terl by³ naprawdê porz¹dnym i kompetentnym oficerem.— Naprawdê doceniam to, ¿e odzyska³eœ z powrotem moje pieni¹dze — powiedzia³ wychodz¹c.Terl wy³¹czy³ umieszczon¹ na œcianie kamerê, zdj¹³ j¹ i w³o¿y³ do kieszeni.Pozbiera³ z ³awy wszystkie rzeczy i zrobi³ z nichkszta³tny pakunek.Zzt sta³ w miejscu, powstrzymuj¹c coraz silniejsze dr¿enie, które ogarnia³o jego cz³onki.Œmieræ otar³a siê oniego zbyt blisko.Gdy spogl¹da³ na Teria, w jego oczach odbija³o siê bezgraniczne przera¿enie.Widzia³ nie Teria, lecz najbardziej115demoniczn¹ istotê, jaka kiedykolwiek istnia³a w mitologii Psych-losów.— W porz¹dku? — ³agodnie zapyta³ Terl.Zzt osun¹³ siê powoli na ³awê.Terl czeka³ przez chwilê, ale Zzt siê nie rusza³.— No to przyst¹pmy do interesu — zaproponowa³.— Chcê kilku rzeczy dla mojego departamentu.Pojazd naziemny typuMark III, dyrektorski.Dwa samoloty bojowe z nie limitowanym przebiegiem.Trzy frachtowce osobowe oraz paliwo i amunicja,bez wci¹gania do inwentarza.I jeszcze parê innych drobiazgów.Przypadkowo mam przy sobie gotowe do podpisania przezciebie formularze zapotrzebowania.Ach tak, jest tam te¿ parê formularzy nie wype³nionych.W porz¹dku?Zzt bez oporów da³ sobie wcisn¹æ pióro pomiêdzy pazury.Zupe³nie bez ¿ycia zacz¹³ podpisywaæ gruby plik formularzy.Tego wieczoru bardzo weso³y Terl, który stwierdzi³, ¿e jest szczêœliwy, choæ trochê pijany, odegra³ z powrotem od mniejszegoz braci Chamco szeœæset piêædziesi¹t kredytów w grze w pierœcienie.Zafundowa³ nawet kerbango ca³ej bandzie widzów, p³ac¹cwygranymi pieniêdzmi.Zrobiono mu owacjê, gdy udawa³ siê dudni¹cym krokiem na dobrze zas³u¿ony nocny odpoczynek.Œni³ymu siê piêkne sny, w których dziêki ró¿nego rodzaju hakom na innych sta³ siê bogaty, zosta³ ukoronowany na króla i znalaz³ siêdaleko od tej przeklêtej planety.6Jonnie od³o¿y³ ksi¹¿kê, wsta³ i przeci¹gn¹³ siê.W powietrzu wyraŸnie czu³o siê wiosnê.Œnieg topnia³, zalegaj¹c jedynie wnajbardziej zacienionych miejscach.Powietrze by³o krystalicznie czyste, niebo b³êkitne.Czu³, ¿e rozsadza go energia.Tkwienie wklatce zim¹ by³o trudne, ale wiosn¹ sta³o siê ju¿ prawie nie do zniesienia.Zoñentowa³ siê, co przed chwil¹ oderwa³o jego uwagê od ksi¹¿ki.Terl podje¿d¿a³ pod drzwi klatki d³ugim, po³yskliwym,czarnym czo³giem, który cicho pomrukiwa³, kryj¹c straszliw¹ si³ê za wylotami luf i w³azów.Terl wyskoczy³ z niego i ziemiazadygota³a.By³ w doskona³ym humorze.— W³Ã³¿ ubranie, zwierzaku! Wybieramy siê na przeja¿d¿kê.Jonnie mia³ na sobie ubiór z jeleniej skóry.— Nie te ³achy! Zupe³nie zasmrodzi³byœ mój nowy pojazd.Ubranie! Jak ci siê podoba?116Pytanie to obudzi³o czujnoœæ Jonniego.Terl pytaj¹cy go o zdanie, Terl oczekuj¹cy podziwu, to nie by³ ten Terl, jakiego zna³.— Jestem ubrany — mrukn¹³.Terl odczepi³ linê od prêtów klatki.— Ach, trudno, co to zreszt¹ za ró¿nica.Jeœli ty to znosisz, to i ja mogê.WeŸ maskê, bêdziesz jej potrzebowa³, bo ja na pewnonie bêdê prowadzi³ czo³gu w masce.WeŸ te¿ maczugi!Jonnie na³o¿y³ pas, przytroczy³ doñ torbê z krzemieniami i kawa³kami szk³a, przywi¹za³ rzemieñ maczugi do nadgarstka.Terlsprawdzi³ butle z powietrzem i ¿artobliwie pstrykn¹³ elastyczn¹ zapink¹ maski, gdy nak³ada³ j¹ na twarz Jonniego.— A teraz w³aŸ do œrodka, zwierzaku! W³aŸ do œrodka! To dopiero pojazd, co?„Rzeczywiœcie" — przyzna³ w duchu Jonnie, zapadaj¹c siê w fotel strzelca.Jaskrawe, purpurowe obicie, b³yszcz¹ca tablicaprzyrz¹dów, œwiec¹ce przyciski i zegary.— Skontrolowa³em, czy nie ma gdzieœ ukrytych urz¹dzeñ zdalnego sterowania — wyjaœni³ Terl, wspinaj¹c siê do œrodka, i samsiê rozeœmia³ ze swojego ¿artu.— Wiesz, o czym mówiê, szczurzy mó¿d¿ku? Dzisiaj nie bêdzie wypadku ani po¿aru.Wcisn¹³ przycisk zamykaj¹cy i uszczelniaj¹cy drzwi.Odkrêci³ zawór gazu do oddychania i atmosfera w kabinie w mgnieniuoka uleg³a zmianie.— Cholera! Jaki ty by³eœ g³upi! — zaœmia³ siê.Naziemny pojazd ruszy³ w kierunku otwartej przestrzeni na wysokoœci czterechstóp nad ziemi¹, b³yskawicznie przyœpieszaj¹c do dwustu mil na godzinê i wciskaj¹c Jonniego w fotel.Terl odpi¹³ maskê i rzuci³j¹ na bok.— Widzisz te drzwi? Nigdy nie ruszaj klamki ani nie próbuj ich otwieraæ, gdy nie mam na³o¿onej maski! I pamiêtaj, bezkierowcy ten pojazd natychmiast bêdzie wrakiem.Jonnie przyjrza³ siê klamkom i przyciskom, dok³adnie notuj¹c w pamiêci tê informacjê.Jaki¿ œwietny pomys³!— Dok¹d jedziemy? — zapyta³.— Och, to tylko przeja¿d¿ka, po prostu przeja¿d¿ka.Jonnie mocno w to w¹tpi³.Obserwuj¹c uwa¿nie ka¿dy ruch sterów, móg³ju¿ okreœliæ przeznaczenie wiêkszoœci dŸwigni i przycisków.Mknêli na pó³noc, a potem szerokim ³ukiem zawrócili w kierunkupo³udniowo-zachodnim.Pomimo ogromnej prêdkoœci zdo³a³ siê zorientowaæ, ¿e pod¹¿ali wzd³u¿ jakiejœ starej, poros³ej traw¹autostrady.Wed³ug s³oñca móg³ te¿ okreœliæ kierunek jazdy.Przez opancerzony wizjer strzelca zobaczy³ du¿e skupisko117starych budynków i lotnisko, a na horyzoncie ci¹gn¹ce siê w kierunku zachodnim wysokie góry.Pojazd zwolni³ i zbli¿y³ siê donajwiêkszego budynku.Terl siêgn¹³ do podrêcznego barku i wyj¹³ z niego ma³y rondel kerbango.Wypi³ je do dna, cmokn¹³ ibekn¹³.Potem na³o¿y³ maskê i stukn¹³ w przycisk otwierania drzwi.— No, wy³aŸ i ogl¹daj widoki!Terl popuœci³ smycz i Jonnie wysiad³ z pojazdu.Zdj¹³ maskê, rozejrza³ siê dooko³a.Na pobliskim lotnisku znajdowa³y siêkopce ¿elastwa, które prawdopodobnie by³o kiedyœ maszynami.Rozci¹gaj¹ce siê przed nim budowle robi³y imponuj¹ce wra¿enie.W pobli¿u miejsca, gdzie stali, znajdowa³o siê coœ w rodzaju krêtego, zaroœniêtego rowu.Trawa by³a wysoka, wiatr wiej¹cy odgór zawodzi³ smêtnie.— Co to za miejsce? — zapyta³.Terl sta³ niedbale z ³okciami wspartymi o dach pojazdu.— Zwierzaku, patrzysz na g³Ã³wn¹ bazê obronn¹ tej planety z czasów cz³owieka.— Czy¿by?Terl siêgn¹³ do wnêtrza pojazdu, wydoby³ przewodnik Chin-kosów i rzuci³ go Jonniemu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]