[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O wiele wiêcej gatunków wymar³o, ni¿ prze¿y³o, gdy¿ okaza³y siê nieudane; o wiele, wiele wiêcej.£atwo jest rozmyœlaæ nad jakimœ z góry wyznaczonym d¹¿eniem do doskona³oœci, gdy siê przeoczy ten fundamentalny fakt.Jeœli, ¿e tak powiem, patrzy siê wstecz, wzd³u¿ drzewa z dobrodziejstwem wiedzy obecnej o naszej udanej ga³êzi rozwojowej, a zapomina o innych ga³êziach, które do niczego nie dosz³y.Nie, proszê sobie daæ spokój z ide¹ doskona³oœci.Rozwój, jaki widzimy w œwiecie przyrody, to po prostu przypadki czegoœ doœæ dobrego, by dawaæ sobie radê.Z regu³y wiele mo¿liwych do pomyœlenia ewentualnoœci by³oby równie dobrych, niektóre zaœ lepsze.Proszê na przyk³ad wzi¹æ pod uwagê uk³ad wypuk³oœci na pierwszym dolnym zêbie trzonowym cz³owieka.Sk³ada siê on z piêciu podstawowych wypuk³oœci oraz z le¿¹cych miêdzy nimi zag³êbieñ i krawêdzi u³atwiaj¹cych ¿ucie pokarmu.Nie ma powodu przypuszczaæ, ¿e ten w³aœnie uk³ad jest choæ trochê sprawniejszy ni¿ którykolwiek inny wœród tych, które mo¿na by uwzglêdniæ.Ale ten szczególny uk³ad po raz pierwszy pojawi³ siê jako mutacja gdzieœ w linii naszych przodków prowadz¹cych a¿ do cz³owieka i powtarza siê od tej pory.Ten sam uk³ad znajdujemy tak¿e na zêbach ma³p cz³ekokszta³tnych, co wskazuje, ¿e oba zosta³y odziedziczone po jakimœ wspólnym, wczeœniejszym przodku, u którego nast¹pi³o to zupe³nie przypadkowo.Charlie ma na wszystkich zêbach ludzki uk³ad wypuk³oœci.Wiele z naszych przystosowañ jest dalekich od doskona³oœci.Uk³ad organów wewnêtrznych pozostawia wiele do ¿yczenia, poniewa¿ odziedziczyliœmy go jako system, który pierwotnie by³ przystosowany do postawy horyzontalnej, a nie wyprostowanej.W naszym uk³adzie oddechowym, na przyk³ad, znajdujemy odpadki i brudy, które kumuluj¹c siê w okolicy gard³a i nosa, sp³ywaj¹ do wewn¹trz, a nie na zewn¹trz, co wystêpowa³o pocz¹tkowo.Sta³o siê to przyczyn¹ wielu schorzeñ oskrzelowych i p³ucnych, nie wystêpuj¹cych u czworonogów.Trudno to nazwaæ doskona³oœci¹, prawda? Danchekker prze³kn¹³ ³yk wody i zrobi³ b³agalny gest pod adresem wszystkich obecnych.- Widzimy wiêc, ¿e idea konwergencji ku idea³owi nie znajduje potwierdzenia w faktach.Charlie wykazuje wszystkie nasze b³êdy i niedoskona³oœci, jak równie¿ nasze ulepszenia.Nie, przepraszam.Doceniam, ¿e wszystkie te pytania wypowiadane s¹ zgodnie z najlepsz¹ tradycj¹, która nie pozwala na pozostawianie bez badania jakichkolwiek mo¿liwoœci, i wyra¿am wam za to moje uznanie.Ale, doprawdy, musimy je odrzuciæ.Po tych koñcowych s³owach w sali zapanowa³o milczenie.Wszyscy, ze wszystkich stron, spogl¹dali w zamyœleniu, jakby usi³owali przebiæ siê wzrokiem przez stó³, przez œciany lub przez sufit.Caldwell po³o¿y³ d³onie na stole i rozgl¹da³ siê dopóty, dopóki siê nie upewni³, ¿e nikt nie ma nic do dodania.- Wygl¹da, ¿e ewolucja przynajmniej jeszcze na pewien czas siedzi mocno w siodle - mrukn¹³.- Dziêkujê panu, profesorze.Danchekker kiwn¹³ g³ow¹, nie patrz¹c na niego.- Niemniej jednak - kontynuowa³ Caldwell - celem tych spotkañ jest stworzenie ka¿demu mo¿liwoœci zarówno swobodnej wypowiedzi, jak s³uchania.Ale niektórzy wœród obecnych nie mieli wiele do powiedzenia; szczególnie jeden, mo¿e dwóch z naszych nowo przyby³ych.- Hunt wzdrygn¹³ siê, zdawszy sobie sprawê, ¿e Caldwell patrzy prosto na niego.- Na przyk³ad nasz angielski goœæ, którego wiêkszoœæ z was ju¿ zna.Doktorze Hunt, czy ma pan jakieœ sprawy, z którymi powinniœmy siê zapoznaæ.?Siedz¹ca obok Caldwella Lyn Garland nawet nie próbowa³a ukryæ szerokiego uœmiechu.Hunt zaci¹gn¹³ siê g³êboko papierosem i skorzysta³ z tej okazji, by zebraæ myœli.W czasie, jaki mu zajê³o spokojne wypuszczenie wielkiej rozproszonej chmury dymu i wyci¹gniêcie rêki do popielniczki, w jego umyœle wszystkie kawa³ki ³amig³Ã³wki spasowa³y siê ze sprawn¹ precyzj¹ pu³ków liczb dwójkowych, maszeruj¹cych przez obwody stoj¹cych na ni¿szych piêtrach komputerów.Uporczywe, prowadzone przez Lyn przes³uchania, jej wizyty w Hotelu Ocean, jej obecnoœæ tutaj.Caldwell znalaz³ sobie katalizator.Hunt powiód³ wzrokiem po zwartym szeregu twarzy wpatrzonych w niego z uwag¹.- Wiêkszoœæ spraw, które tu przedstawiono, by³a powtórzeniem przyjêtych zasad anatomii porównawczej i teorii ewolucji.Aby unikn¹æ podsuwania komukolwiek b³êdnych pomys³Ã³w, podkreœlam, ¿e nie mam zamiaru niczego kwestionowaæ.Niemniej jednak konkluzje mo¿na podsumowaæ powiedzeniem, ¿e poniewa¿ Charlie pochodzi od takich samych przodków jak my, musia³ ewoluowaæ na Ziemi w taki sam sposób jak my.- Tak w³aœnie jest - wtr¹ci³ Danchekker.- Œwietnie - odpar³ Hunt.- Otó¿ wszystko to jest waszym problemem, nie moim.Ale poniewa¿ spytaliœcie mnie, co myœlê, wyci¹gnê konkluzjê w inny sposób.Poniewa¿ Charlie ewoluowa³ na Ziemi, cywilizacja, z jakiej pochodzi, rozwinê³a siê na Ziemi.Istniej¹ wskazówki, ¿e jego kultura by³a tak zaawansowana jak nasza, mo¿e nawet na jednym czy paru polach bardziej.Wobec tego powinniœmy byli odnaleŸæ niezliczone œlady jego gatunku.Nie odnaleŸliœmy.Dlaczego?Wszystkie twarze zwróci³y siê ku Danchekkerowi.Profesor westchn¹³.- Jedyny wniosek, jaki mo¿na jeszcze wysun¹æ, brzmi: jeœli jakiekolwiek œlady pozosta³y, to uleg³y zatarciu przez wietrzenie i erozjê - odpowiedzia³ znu¿ony.- Istnieje wiele mo¿liwoœci.Jakaœ katastrofa mog³a zniszczyæ œlady do tego stopnia, ¿e ich w ogóle nie ma.Albo te¿ ta cywilizacja istnia³a na obszarach, które dziœ zalane s¹ przez ocean.Dalsze poszukiwania niew¹tpliwie przynios¹ rozwi¹zanie tej kwestii.- Jeœli jakakolwiek tak gwa³towna katastrofa wydarzy³aby siê tak niedawno, ju¿ byœmy o niej wiedzieli - zwróci³ uwagê Hunt.- Wiêkszoœæ z tego, co wówczas by³o l¹dem, jest l¹dem i dziœ, nie mogê wiêc sobie wyobraziæ zatopienia œladów.Ponadto wystarczy tylko spojrzeæ na nasz¹ cywilizacje, by zdaæ sobie sprawê, i¿ nie jest zamkniêta na obszarach lokalnych; jest rozsiana po ca³ym globie.I jak to siê dzieje, ¿e mimo tego ca³ego z³omu, który bez trudnoœci odnajdujemy po wszystkich prymitywnych rasach z tego samego okresu - koœci, grotów, pa³ek i tak dalej - nikt i nigdy nie odnalaz³ ani jednego przedmiotu zwi¹zanego z ow¹, jakoby zaawansowan¹ technologicznie kultur¹? Ani œrubki, ani kawa³ka drutu, ani plastykowej miski.Dla mnie to nie ma sensu.Zakoñczenie krytycznej wypowiedzi Hunta wywo³a³o jeszcze wiêcej pomruków.- Profesorze? - poprosi³ o komentarz Caldwell obojêtnym tonem.Danchekker zacisn¹³ wargi w grymasie.- Och, zgoda na to, zgoda.To zaskakuj¹ce.bardzo zaskakuj¹ce.Ale czy jest alternatywa, któr¹ móg³by pan zaproponowaæ? - W jego g³osie da³a siê s³yszeæ nuta sarkazmu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]