[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze bardziejnieliczni umieli j¹ wykorzystywaæ, a ¿e czêsto by³a dla nich zbyt potê¿na,wymyka³a siê spod kontroli.Wspó³czeœni nie rozumieli ich; albo co gorsza.-Kenobi zatoczy³ ramionami szeroki wszechogarniaj¹cy kr¹g.- Moc otaczawszystkich i ka¿dego.Niektórzy wierz¹, ¿e kieruje naszymi uczynkami, nie naodwrót.Znajomoœæ mocy i wiedza, jak ni¹ manipulowaæ, dawa³y Jedi ichspecyficzn¹ si³ê.Wzniesione ramiona opad³y.Kenobi wpatrywa³ siê w Luke'a tak intensywnie, ¿e tenzacz¹³ niespokojnie wierciæ siê na krzeœle.Gdy starzec odezwa³ siê znowu, jegog³os zabrzmia³ tak m³odo i dŸwiêcznie, ¿e ch³opiec mimowolnie podskoczy³.- Ty, Luke, tak¿e musisz poznaæ istotê mocy, je¿eli chcesz wyruszyæ ze mn¹ naAlderaan.- Alderaan! - oszo³omiony ch³opiec zeskoczy³ z krzes³a.- Nie lecê na Alderaan.Nie wiem nawet, gdzie to jest.Skraplacze, roboty, zbiory - zdawa³o siê, ¿e nagle otoczy³y go te wszystkiezwyk³e, codzienne sprawy, a intryguj¹ce kiedyœ urz¹dzenia i wytwory obcychcywilizacji sta³y siê odrobinê przera¿aj¹ce.Rozejrza³ siê gwa³townie, próbuj¹cunikn¹æ przenikliwego wzroku Bena Kenobiego.starego Bena.zwariowanegoBena.genera³a Obi-wana.Us³ysza³ swój g³os.- Muszê wracaæ do domu.Robi siê póŸno.Dobrze mi tak, jak jest.-Przypomniawszy sobie coœ, wskaza³ na nieruchomy korpus Erdwa Dedwa.- Mo¿eszzatrzymaæ tego robota.Wydaje siê, ¿e on tego chce.Coœ wymyœlê, ¿eby towyt³umaczyæ wujowi.mam nadziejê - doda³ ponuro.- Jesteœ mi potrzebny, Luke - powiedzia³ Kenobi tonem, w którym smutek miesza³siê ze zdecydowaniem.- Jestem ju¿ za stary na takie rzeczy.Sam mogê nie daærady doprowadziæ tej sprawy do koñca.Ta misja jest bardzo wa¿na - skin¹³ g³ow¹w stronê Erdwa Dedwa.- S³ysza³eœ i widzia³eœ przekaz.- Ale.ja nie mogê siê mieszaæ do czegoœ takiego - zaprotestowa³ Luke.- Mamdu¿o roboty; jestem potrzebny przy zbiorach, nawet jeœli wuj Owen siê z³amie iwynajmie dodatkowych ludzi.To znaczy jednego, najwy¿ej.Ale nic na to nieporadzê.Nie teraz.A poza tym, to tak daleko.Ca³a ta sprawa to naprawdê niemój interes.- Mówisz zupe³nie tak, jak twój wuj - zauwa¿y³ nie ura¿ony Kenobi.- Och! Wuj.Jak ja mu to wszystko wyt³umaczê? Stary cz³owiek uœmiechn¹³ siêskrycie, œwiadom, ¿e los Luke'a jest ju¿ przes¹dzony.Zosta³ zdeterminowany napiêæ minut przed tym, jak dowiedzia³ siê o œmierci ojca.Zapisany, nim jeszczeus³ysza³ pe³ny przekaz wiadomoœci.Odciœniêty w naturze rzeczy, gdy po razpierwszy zobaczy³ wzruszaj¹cy portret piêknej senator Organy niezbyt czystowyœwietlony przez ma³ego robota.Kenobi w myœlach wzruszy³ ramionami.Prawdopodobnie los Luke'a zosta³ zakreœlony, zanim jeszcze ch³opiec przyszed³ naœwiat.Nie ¿eby Ben wierzy³ w przeznaczenie, ale wierzy³ w dziedzicznoœæ - i wmoc.- Pamiêtaj, Luke, cierpienie jednego cz³owieka jest cierpieniem wszystkich.Odleg³oœæ nie ma znaczenia, gdy mamy do czynienia z niesprawiedliwoœci¹.Z³o niezatrzymane w porê dosiêga w koñcu i poch³ania wszystkich, niezale¿nie od tego,czy mu siê sprzeciwili, czy ignorowali je.- Wydaje mi siê - wyzna³ zak³opotany Luke - ¿e móg³bym ciê zabraæ do Anchorhead.Tam z³apiesz jakiœ transport do Mos Eisley czy gdziekolwiek chcesz siê dostaæ.- Doskonale - zgodzi³ siê Kenobi.- To na razie wystarczy.Potem bêdziesz musia³zrobiæ to, co uznasz za s³uszne.Luke, teraz ju¿ wyraŸnie zbity z tropu, odwróci³ wzrok.- W porz¹dku.W tej chwili nie czujê siê zbyt dobrze.W celi panowa³ mrok œmierci.Przewidziano tu jedynie niezbêdne minimumoœwietlenia, zaledwie wystarczaj¹ce, by dostrzec czarne metalowe œciany i sufitwysoko nad g³ow¹.Komorê zaprojektowano tak, by maksymalnie wzmocniæ u wiêŸniapoczucie bezradnoœci - i cel ten zosta³ osi¹gniêty na tyle dobrze, ¿e jedynaprzebywaj¹ca tu istota zadr¿a³a, s³ysz¹c dobiegaj¹cy szum.Metalowe drzwi, którew³aœnie zaczê³y siê odsuwaæ, by³y grube jak jej tu³Ã³w - jakby siê bali,pomyœla³a z gorycz¹, ¿e go³ymi rêkami zdo³a przebiæ siê przez coœ mniejmasywnego.Wytê¿aj¹c wzrok stara³a siê zobaczyæ, co siê dzieje na zewn¹trz.Dostrzeg³akilku stra¿ników, ujmuj¹cych stanowiska tu¿ przy wejœciu.Spogl¹daj¹c na nichwyzywaj¹co, Leia Organa cofnê³a siê pod przeciwleg³¹ œcianê celi.Jej pewnoœæ siebie prysnê³a w chwili, gdy straszna czarna postaæ sun¹ca g³adko,jakby na g¹sienicach, wkroczy³a do pomieszczenia.Obecnoœæ Vadera skruszy³a jejducha równie pewnie, jak s³oñ móg³by zgnieœæ skorupkê jajka.Za tamtym ³otrempod¹¿a³ inny, podobny do podstarza³ego naganiacza, i mimo niegroŸnego na pozórwygl¹du jedynie odrobinê mniej przera¿aj¹cy od Czarnego Lorda.Darth Vader skin¹³ rêk¹ komuœ w korytarzu.Coœ brzêcz¹cego jak wielka pszczo³azbli¿y³o siê i wœliznê³o do œrodka.Na widok tej ciemnej metalicznej kuli Leiapoczu³a, ¿e nagle brakuje jej tchu.Kula wisia³a na w³asnych niezale¿nychrepulsorach - zbiorowisko stercz¹cych na wszystkie strony metalowych ramionzakoñczonych najrozmaitszymi delikatnymi instrument.Leia z trwog¹ obserwowa³aaparat.S³ysza³a wprawdzie plotki o takich maszynkach, lecz sama nigdy nie mog³auwierzyæ, ¿e technicy Imperium naprawdê skonstruowali tak¹ potwornoœæ.Wbudowaliw jej bezdusznoœæ ka¿de barbarzyñstwo, ka¿dy udokumentowany gwa³t, jaki zna³aludzkoœæ - a tak¿e kilka innych ras.Vader i Tarkin czekali w milczeniu, daj¹c jej czas na przyjrzenie siê wisz¹cemuw powietrzu koszmarowi.Gubernator nie próbowa³ w siebie wmawiaæ, ¿e samaobecnoœæ aparatu przerazi wiêŸnia na tyle, ¿eby przekaza³ potrzebne informacje.Nie znaczy to, zreflektowa³ siê, ¿e oczekuj¹ca ich sesja bêdzie nieprzyjemna.Takie spotkania zawsze owocuj¹ wiedz¹ i doœwiadczeniem, a senator zdawa³a siêbyæ niezwykle interesuj¹cym obiektem.Kiedy minê³a odpowiednio d³uga chwila, skin¹³ na maszynê.- A teraz, senatorze Organa, ksiê¿niczko Organa, porozmawiamy o lokalizacjig³Ã³wnej bazy rebeliantów.Aparat, brzêcz¹c coraz g³oœniej, podp³ywa³ powoli.Jego obojêtna kulistasylwetka przes³oni³a Vadera, gubernatora, pozosta³¹ czêœæ celi.œwiat³o.Zduszony krzyk przenika³ œciany celi i potê¿ne drzwi, docieraj¹c do korytarza.Prawie nie zak³Ã³ca³ spokoju i ciszy chodnika prowadz¹cego obok zamkniêtegoszczelnie pomieszczenia.Mimo to ustawieni obok wejœcia stra¿nicy potrafiliwymyœliæ powody, by odsun¹æ siê na wystarczaj¹c¹ odleg³oœæ, tak by dziwniemodulowane dŸwiêki przesta³y byæ s³yszalne.POPRZEDNISPIS TRESCIDALEJ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]