[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Po drugie, jaki¿ vexling oœmieli³by siê zbli¿yæ do wiedŸmina - uœmiechn¹³ siê Chappelle - i nie zosta³ natychmiast zabity? Prawda? Oskar¿enie karczmarza by³oby wiêc œmiechu warte, gdyby nie pewien istotny szczegó³.Chappelle pokiwa³ g³ow¹, robi¹c efektown¹ pauzê.WiedŸmin us³ysza³, jak Dainty powoli wypuszcza powietrze wci¹gniête do p³uc w g³êbokim wdechu.- Tak, pewien istotny szczegó³ - powtórzy³ Chappelle.- Mianowicie, mamy do czynienia z herezj¹ i œwiêtokradczym bluŸnierstwem.Wiadomo bowiem, ¿e ¿aden, absolutnie ¿aden vexling, jak te¿ ¿aden inny potwór nie móg³by nawet zbli¿yæ siê do murów Novigradu, bo tu w dziewiêtnastu œwi¹tyniach p³onie Wieczny Ogieñ, którego œwiêta moc chroni miasto.Kto twierdzi, ¿e widzia³ vexlinga pod "Grotem W³Ã³czni", o rzut kamieniem od g³Ã³wnego o³tarza Wiecznego Ognia, ten jest bluŸnierczym heretykiem i swoje twierdzenie bêdzie musia³ odwo³aæ.Gdyby zaœ odwo³aæ nie chcia³, to mu siê w tym dopomo¿e w miarê si³ i œrodków, które, wierzcie mi, mam w lochach pod rêk¹.Jak zatem widzicie, nie ma siê czym przejmowaæ.Wyraz twarzy Jaskra i nizio³ka œwiadczy³ dobitnie, ¿e obaj s¹ innego zdania.- Absolutnie nie ma siê czym frasowaæ - powtórzy³ Chappelle.- Mog¹ panowie opuœciæ Novigrad bez przeszkód.Nie bêdê was zatrzymywa³.Muszê jednak nalegaæ, aby o po¿a³owania godnych wymys³ach ober¿ysty nie rozpowiadali waszmoœciowie, nie komentowali g³oœno tego wydarzenia.Wypowiedzi podwa¿aj¹ce bosk¹ moc Wiecznego Ognia, niezale¿nie od intencji, my, skromni s³udzy koœcio³a, musielibyœmy traktowaæ jako herezjê, ze wszystkimi konsekwencjami.W³asne przekonania religijne waszmoœciów, jakie by one nie by³y, a jakie szanujê, nie maj¹ znaczenia.Wierzcie sobie, w co chcecie.Ja jestem tolerancyjny dopóty, dopóki ktoœ czci Wieczny Ogieñ i nie bluŸni przeciw niemu.A jak bêdzie bluŸni³, to go ka¿ê spaliæ i tyle.Wszyscy w Novigradzie s¹ równi wobec prawa.I prawo jest równe dla wszystkich - ka¿dy, kto bluŸni przeciw Wiecznemu Ogniowi, idzie na stos, a jego maj¹tek siê konfiskuje.Ale doœæ o tym.Powtarzam, mo¿ecie bez przeszkód przekroczyæ bramy Novigradu.Najlepiej.Chappelle uœmiechn¹³ siê lekko, wessa³ policzek w chytrym grymasie, powiód³ wzrokiem po placyku.Nieliczni przechodnie, obserwuj¹cy zajœcie, przyspieszali kroku, szybko odwracali g³owy.-.najlepiej - dokoñczy³ Chappelle - najlepiej natychmiast.Niezw³ocznie.Oczywista rzecz, ¿e w odniesieniu do szanownego kupca Biberveldta owo "niezw³ocznie" oznacza "niezw³ocznie po uregulowaniu spraw podatkowych".Dziêkujê panom za poœwiêcony mi czas.Dainty, odwróciwszy siê, bezg³oœnie poruszy³ ustami.WiedŸmin nie mia³ w¹tpliwoœci, ¿e owym bezg³oœnym s³owem by³o "skurwiel".Jaskier opuœci³ g³owê, uœmiechaj¹c siê g³upkowato.- Panie wiedŸminie - rzek³ nagle Chappelle.- Jeœli ³aska, s³Ã³wko na osobnoœci.Geralt zbli¿y³ siê, Chappelle lekko wyci¹gn¹³ rêkê.Jeœli dotknie mojego ³okcia, walnê go, pomyœla³ wiedŸmin.Walnê go, choæby nie wiem co.Chappelle nie dotkn¹³ ³okcia Geralta.- Panie wiedŸminie - powiedzia³ cicho, odwracaj¹c siê plecami do innych.- Wiadomo mi, ¿e niektóre miasta, w przeciwieñstwie do Novigradu, pozbawione s¹ boskiej opieki Wiecznego Ognia.Za³Ã³¿my wiêc, ¿e stwór podobny vexlingowi grasuje po jednym z takich miast.Ciekawoœæ, za ile podjêlibyœcie siê wówczas schwytania vexlinga ¿ywcem?- Nie najmujê siê do polowañ na potwory w ludnych miastach - wzruszy³ ramionami wiedŸmin.- Móg³by bowiem ucierpieæ ktoœ postronny.- A¿ tak obchodzi ciê los postronnych?- A¿ tak.Bo to z regu³y mnie obci¹¿a siê odpowiedzialnoœci¹ za ich los.I grozi konsekwencjami.- Rozumiem.A nie by³aby¿ troska o los postronnych odwrotnie proporcjonalna do wysokoœci zap³aty?- Nie by³aby¿.- Twój ton, wiedŸminie, niezbyt mi siê podoba.Ale mniejsza z tym, rozumiem, co sugerujesz tym tonem.Sugerujesz, ¿e nie chcesz zrobiæ tego.o co móg³bym ciê poprosiæ, przy czym wysokoœæ zap³aty nie ma znaczenia.A rodzaj zap³aty?- Nie rozumiem.- Nie s¹dzê.- Jednak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]