[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przyszed³em, by siê z tob¹ zobaczyæ - odpar³, zamykaj¹c drzwi biura za sob¹.Karen pracowa³a u niego od trzech lat.By³a dwudziestoszeœcioletni¹ pulchn¹brunetk¹, bardzo ³adn¹, urod¹ typu laleczka z odêtymi wargami plus cztery parysztucznych rzês.Ubiera³a siê zawsze w g³êboko wyciête sweterki i nie zak³ada³ado nich stanika oraz krótkie, obcis³e spódniczki, id¹c zaœ krêci³a ty³eczkiem.To przede wszystkim ona przyci¹ga³a mêsk¹ klientelê do T³umików i Opon Reeda,ale j¹ interesowa³ tylko Jack.Co nie oznacza³o, by romansowali.Karen w³aœnie uzyska³a wyrok rozwodowy wsprawie przeciw swemu drugiemu mê¿owi, trzystofuntowemu kierowcy ciê¿arówkiimieniem Cecil, który z³ama³ jej szczêkê w dwóch miejscach, i w tej chwili by³a,jak to okreœla³a, "na uczuciowych wakacjach", lecz¹c swe z³amane serce iopiekuj¹c siê córk¹ z pierwszego ma³¿eñstwa, Sherry (co stanowi³o zdumiewaj¹cyskrót imienia Sherrywine).Od czasu do czasu po zamkniêciu warsztatu Karen i Jack szli razem do po³o¿onejpo drugiej stronie ulicy piwiarni, by pogadaæ sentymentalnie o tym, co siêzdarzy³o, i o tym, co siê nie zdarzy³o, oraz tym, co nigdy siê zdarzyæ niemog³o, ale dalej siê nie posunêli.- Znów po¿arliœcie siê z Maggie? - zapyta³a go.- No, niezupe³nie.- Jack zasiad³ za biurkiem i przetar³ twarz d³oñmi.Za jegog³ow¹ wisia³ kalendarz z go³¹ dziewczyn¹, wychwalaj¹cy zalety opony HRS-71 op³ytko rzeŸbionym bie¿niku.- Chcesz kawy? - spyta³a Karen.- Wygl¹dasz, jakbyœ przejecha³ czterdzieœci milciê¿kiej drogi.Jack potrz¹sn¹³ g³ow¹.- Czego mi potrzeba, to Jacka Danielsa, popitego piwem Blue Ribbon.- ¯ycie nie mo¿e byæ a¿ tak z³e - orzek³a Karen, obci¹gaj¹c sweterek z ró¿owejangory, tak ¿e ukaza³a jeszcze g³êbiej bruzdy miêdzy piersiami oraz poz³acanynaszyjnik z w³asnym imieniem.- Nie wiem - odrzek³ Jack.- Mo¿e jednak mo¿e.To znaczy.pomyœl, ¿eprzypadkiem natrafi³aœ na coœ, czego zawsze pragnê³aœ, nawet o tym nie wiedz¹c,ale nie mo¿esz tego mieæ, przynajmniej nie trac¹c wszystkiego, co masz.- To jakaœ zagadka czy co? - zapyta³a Karen.- No, coœ w tym rodzaju - przyzna³ Jack.Karen patrzy³a na niego przez d³ugi czas ¿uj¹c gumê i nie odzywaj¹c siê.W koñcuzaproponowa³a:- Chcesz mi powiedzieæ, co tu nie gra?- Nie jestem ca³kiem pewien, czy potrafiê - odpar³ Jack.Nagle zda³ sobiesprawê, ¿e jeœli powie Karen o zamiarze sprzedania T³umików i Opon Reeda iotworzenia klubu wiejskiego, wyrwie jej spod nóg pewnoœæ posiadania posady,jakby to by³ tani nylonowy dywanik sprzed kominka.Przecie¿ musia³a zajmowaæ siêSherry, zreszt¹ wszyscy mê¿czyŸni w firmie Reeda równie¿ mieli rodziny nautrzymaniu.Gdzie znajdzie pracê Mike Karpasian, be³kocz¹cypiêædziesiêciosiedmiolatek, obdarzony talentem ograniczaj¹cym siê wy³¹cznie doinstalowania nowych t³umików przy samochodach?Byæ mo¿e zachowywa³ siê bardziej samolubnie, ni¿ myœla³.W "Reader's Digest"czyta³ o mêskim klimakterium.Po latach trzeŸwej odpowiedzialnoœci mê¿czyŸni wœrednim wieku mogli niespodzianie daæ dêba jak rozpieszczeni m³odzieñcy w wiekudojrzewania.Goniæ za kobietami, prowadziæ samochody z nadmiern¹ szybkoœci¹.Isnuæ rojenia o nieosi¹galnych wspania³oœciach, jak posiadanie klubu wiejskiego.- Rozwi¹za³am zagadkê - odezwa³a siê Karen.- Natrafi³eœ na coœ, czego zawszepragn¹³eœ.Byæ mo¿e nie wiedzia³eœ, ¿e tego chcesz, w ka¿dym razie zanim na tonatrafi³eœ, ale kiedy ju¿ tak siê sta³o, pomyœla³eœ: to jest to, to jest coœ,czego zawsze pragn¹³em.Jack potwierdzi³ ruchem g³owy, a potem uœmiechn¹³ siê.- Wiêc co to jest? - chcia³a wiedzieæ Karen.- Bêdziesz mnie trzyma³ siedz¹c¹jak na szpilkach?Jack zastanowi³ siê przez chwilê, a potem powiedzia³:- Wczoraj pojecha³em nad Diabelskie Jezioro, tylko po to, by sprawdziæ, w jakimstanie jest letni domek mego taty.W drodze powrotnej rozbi³em samochód.Nicpowa¿nego.Z poœlizgu uderzy³em bokiem o drzewo, to wszystko.Ale gdy wysiad³em,by obejrzeæ szkody, trafi³em na ten nieprawdopodobny budynek.Karen nic nie powiedzia³a, tylko przesunê³a gumê do ¿ucia pod drugi policzek, cooznacza³o, ¿e s³ucha i ¿e interesuje j¹ to, co jej opowiada.- Trudno opisaæ, jak on wygl¹da - kontynuowa³ Jack.- Jest ogromny, naprawdêogromny i stary.Ale tak¿e wrêcz imponuj¹cy.Nie by³ zamieszkany przez ca³elata.- A ty go zapragn¹³eœ - powiedzia³a cichutko Karen.- Tak - odrzek³.- Zapragn¹³em go.- Potrafiê zgadn¹æ, ¿e go pragniesz - rzek³a.- Mówi³eœ takim samym tonemzwierzenia, jakiego u¿ywa³ Cecil opowiadaj¹c o szeœædziesiêciooœmiokonnejbarrakudzie.- Coœ ci powiem, Karen - Jack uœmiechn¹³ siê z przymusem.- Gdybym mia³ tenbudynek, zmieni³oby siê ca³e moje ¿ycie.- Ale Maggie nie ¿yczy sobie, abyœ go kupowa³, mam racjê? Ale czemu ona tegonie chce?- Bez powodu.Po prostu nie chce, bym go kupi³.- Aha - powiedzia³a Karen i kiwnê³a mocno utapirowan¹ g³ow¹ do góry i w dó³, apotem powtórzy³a: - Aha.- W koñcu jednak odezwa³a siê: - Wybacz, ¿e pytam, alew³aœciwie dlaczego chcesz go kupiæ?- Ja, aaa.chcê rozszerzyæ dzia³alnoœæ, rozumiesz? Zró¿nicowaæ, tak to siêokreœla.W tej chwili, z powodu TiOR, stawiam wszystko tylko na jedn¹ kartê.Chcê tak¿e zacz¹æ przyjmowaæ goœci.- Zamierzasz otworzyæ przytu³ek?- Nie, nie, hotel.Klub wiejski.Miejsce, gdzie ludzie odbywaliby zjazdy, graliw tenisa, p³ywali w basenie i chodzili do sauny.Gdzieœ w eleganckim otoczeniu,jeœli rozumiesz, co mam na myœli, z doskona³¹ kuchni¹ i doskona³ymi winami.- Brzmi to, jakbyœ mówi³ o raju na ziemi - zauwa¿y³a Karen.- Tak - zgodzi³ siê Jack.- Tak to brzmi, prawda? Ale Maggie jest temu w stuprocentach wroga.W stu procentach.Ona uwa¿a, ¿e prowadzenie klubu wiejskiegojest ponad moje mo¿liwoœci.Karen przygl¹da³a mu siê, ¿uj¹c gumê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]