[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ma czarn¹ malutk¹ bródkê, Na pewno znmieni siê z panem na samochody.Uda³em obra¿onego, i to tak bardzo, ¿e zamiast na parkingu pozostawi³em „sama” przy krawê¿niku za fontann¹.Przed wejœciem do „Zdrojowej” Hanka zatrzyma³a siê.- Niech pan idzie sam - rzek³a.- To podobno doœæ wytworny lokal, a ja jestem Ÿle ubrana.Niech pan spojrzy na moj¹ sukienkê, czy w czymœ takim mo¿na siê tam pokazaæ?- Niech pani nie gada g³upstw - burkn¹³em.- Ja tak¿e jestem daleki od elegancji.By³ wieczór, „Zdrojowa” dopiero zape³nia³a siê goœæmi.Orkiestra ju¿ gra³a i na parkiecie krêci³o siê kilka par, ale wiele stolików w ogromnej sali by³o jeszcze pustych.Zajêliœmy rna³y stoliczek przy drzwiach, by obserwowaæ st¹d ca³¹ salê, a jednoczeœnie mieæ baczenie na wychodz¹cych i wchodz¹cych do lokalu.Na sali by³ tylko jeden mê¿czyzna z niewielk¹ czarn¹ bródk¹.Siedzia³ w pobli¿u parkietu, a towarzyszy³a mu starsza têga blondynka i m³odziutka ruda dziewczyna, Tê dziewczynê sk¹dœ chyba zna³em.„Aha, to Teresa, autostopowiczka, któr¹ podwioz³em do Ciechocinka - przypomnia³em sobie.- A ta pani to zapowne ciotka, do której dz³ewczyna jecha³a”.Pan z bródk¹ móg³ mieæ najwy¿ej czterdzieœci lat, by³ przystojny i elegancki.Koñczyli w³aœnie kolacjê, bo pan z bródk¹ rozgl¹da³ siê za kelnerem.- Co pañstwo sobie ¿ycz¹? - przy naszym stoliku stan¹³ kelner.Nole¿a³o siê spodziewaæ, ¿e pan z czarn¹ bródk¹ zaraz zap³aci i zdecyduje siê opuœciæ „Zdrojow¹”.W tej sytuacj³ nie wydawa³o mi siê celowe zamawianie kosztownych dañ.- Dwie du¿e kawy i dwa kawa³ki tortu - powiedzia³em.Kelner skrzywi³ siê niechêtnie.- O tej porze, proszê pañstwa, konsumpcja jest u nas obowi¹zkowa.Wynosi najmniej trzydzieœci z³otych od osoby.- To poproszê o dwa brizole - rzuci³em trochê nieprzytomnie, gdy¿ do pana z bródk¹ podszed³ kelner.- Ja nie mam przy sobie ani grosika - szepnê³a mi Hanka.- To nic.Ja jestem trochê zamo¿niejszy - powiedzia³em.Okaza³o siê, ¿e pan z bródk¹ przywo³a³ kelnera, aby jeszcze coœ zamówiæ.Orkiestra w³aœnie zaczê³a graæ i pan z bródk¹ poprosi³ do tañca Teresê.Na twarzy jej ciotki uwidoczni³o siê zadowolenie.Pan z bródk¹, jako posiadacz piêknego samochodu, zapewne wydawa³ siê ciotce odpowiedni¹ „parti¹” dla siostrzenicy.O, znam trochê te starsze panie, które, nim jeszcze dziewczyna podroœnie, ju¿ upatruj¹, za kogo by j¹ wydaæ za m¹¿.- Zatañczymy? - spyta³em Hankê.- Co takiego? W takiej sukience? - zawo³a³a z oburzeniem.- Musimy przyjrzeæ siê z bliska temu panu - rzek³em i podnios³em siê od stolika.Uk³oni³em siê Hance i poprowadzi³em j¹ na parkiet.Ruda dziewczyna natychmiast mnie pozna³a.Mrugnê³a do mnie dyskretnie, tak ¿e nie zauwa¿y³ tego ani pan z bródk¹, ani ciotka, która pilnie j¹ obserwowa³a.- Swietnie pan tañczy - powiedzia³a Hanka.- Tak? - zdziwi³em siê, choæ wiedzia³em, ¿e tañczê bardzo, dobrze.- I w ogóle przy bli¿szym poznaniu bardzo pan zyskuje - mówi³a dalej Hanka.- Bo zazwyczaj m³odzi ludzie przy bli¿szym poznaniu raczej trac¹ w moich oczach.- To pewnie dlatego, ¿e ja ju¿ nie jestem taki m³ody.- Teraz ¿a³ujê, ¿e z pocz¹tku tak niegrzecznie zachowywa³am siê w stosunku do pana.Ach, gdyby jeszcze mia³ pan ³adniejszy samochód, moglibyœmy zrobiæ wycieczkê na przyk³ad do Torunia.Bo pañskim gruchotem to a¿ wstyd jeŸdziæ.- Nie podoba siê pani moje auto? - spyta³em.I od razu zrobi³em siê gniewny.Ilekroæ ktoœ zacz¹³ wydziwiaæ na temat mojego ,,sama”, zaraz mnie to bardzo z³oœci³o.Mój samochód nie zas³ugiwa³ na z³oœliwoœci, których mu nie szczêdzono.- No, piêkny to on nie jest - rzek³a Hanka.- Oœwiadczam pani, ¿e tak¿e zyskuje przy bli¿szym poznaniu.Ruda dziewczyna znowu do mnie porozumiewawczo mrugnê³a.Tym razem jednak dostrzeg³a to Hanka.- Có¿ to za bezczelna smarkula, zaczepia ludzi na parkiecie - powiedzia³a Hanka.- To moja znajoma - wyjaœni³em.- Jad¹c w te strony podwioz³em j¹ samochodem a¿ do Ciechocinka.Z pocz¹tku tak¿e kpi³a z mojego wozu, ale potem przcsta³a.- A wiêc to by³a d³u¿sza znajomoœæ?- Nie.Nawet bardzo krótka.Oko³o 70 kilometrów.-- I na tak krótkiej trasle ta panienka zd¹¿y³a p-znaæ walory i pana, i pañskiego auta - kpi³a Hanka.- Mia³em na myœli tylko moje auto.M¹dry cz³owiek pozna siê na nim ju¿ po dwóch kilometrach jazdy,- Innymi s³owy: ja jestem g³upia?Rozpoczê³a siê miêdzy nami sprzeczka, która uniemo¿liwia³a mi obserwacje pana z bródk¹.Zdo³a³em tylko stwierdziæ, ¿e jego elegancja by³a pozorna, móg³ siê wydawaæ eleganckim jedynie z daleka.Z bliska dostrzeg³em plamy na jego jasnym garniturze, koszulê mia³ nie pierwszej czystoœci, a krawat oceni³em jako niegustowny.Czarn¹ bródkê mia³ nierówno przyciêt¹, w³osy na g³ow³e mocno przerzedzone, a twarz bardzo blad¹, anemiczn¹, która nieprzyjemnie kontrastowa³a z czerni¹ zarostu.Orkiestra umilk³a.Wróciliœmy z Hank¹ do stolik¹.Kelner znowu przyst¹pi³ do pana z bródk¹, przyniós³ czarn¹ kawê, ciastka i lody.- Im siê zanosi na d³u¿sz¹ zabawê - zauwa¿y³a Hanka.Ale i nam podano brizole
[ Pobierz całość w formacie PDF ]