[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. ZaczÄ…Å‚em pÅ‚akać i odszedÅ‚em do Å›ciany.Krew laÅ‚a siÄ™ zrozciÄ™tego policzka, i caÅ‚a prawa strona kurtki byÅ‚a mokra i lepka.PrupispodszedÅ‚ do mnie, wziÄ…Å‚ za ramiona, obróciÅ‚ twarzÄ… do siebie i powiedziaÅ‚: - Trzeba szyć.Felczer, chodź no tu.Jurgenowi teraz nigdziesiÄ™ nie spieszy. SzczÄ™ka bolaÅ‚a, bolaÅ‚a gÅ‚owa, byÅ‚o mi niedobrze.NiewolnikprzyniósÅ‚ mi szklankÄ™ wódki.Prupis kazaÅ‚ wypić do dna. - No, przeÅ‚ykaj rzesz ! Bo przez ranÄ™ wyleje siÄ™ na zewnÄ…trz. KtoÅ› zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ gÅ‚upio.Pospiesznie przeÅ‚knÄ…Å‚em palÄ…cy napój,bo rzeczywiÅ›cie wystraszyÅ‚em siÄ™, że wyleje siÄ™ ze mnie. Potem kazali poÅ‚ożyć mi siÄ™ na Å‚awie i felczer, przemywszypoliczek wódkÄ…, zaczÄ…Å‚ go zszywać. Dobrynia podszedÅ‚ do mnie - mÄ…ciÅ‚o mi siÄ™ w oczach i nie odrazu go poznaÅ‚em. - Dobrze ci tak - powiedziaÅ‚.- Nie trzeba siÄ™ byÅ‚o pchać,żółtodziobie - RatowaÅ‚ Jurgena - powiedziaÅ‚ Batu-chan, który staÅ‚ obok, i,kiedy chciaÅ‚em siÄ™ wyrwać, trzymaÅ‚ mnie za rÄ™ce. - Lepiej by zrobili, gdyby poczekali, póki my nie przyjdziemy. Dobrynia omal nie pÄ™kÅ‚ od poczucia wÅ‚asnej wyjÄ…tkowoÅ›ci.Prawiewszyscy weterani byli tacy. - Póki wy szliÅ›cie - powiedziaÅ‚ Prupis, - tamci wybili by miwszystkich juniorów.JesteÅ›cie dobrzy, kiedy macie iloÅ›ciowÄ… przewagÄ™, a tak -przeczekujecie. - My? Przeczekujemy? - WynoÅ› siÄ™ stÄ…d - powiedziaÅ‚ Prupis, i Dobrania, mamroczÄ…c,odszedÅ‚. NastÄ™pnego dnia policzek mi spuchÅ‚, felczer nawet baÅ‚ siÄ™, żeumrÄ™ z powodu zakażenia krwi, ale do zakażenia nie doszÅ‚o, chociaż dostaÅ‚emgorÄ…czki, nie spaÅ‚em caÅ‚Ä… noc i czuÅ‚em siÄ™ koszmarnie.I na pogrzeb Jurgena nieposzedÅ‚em.Co to zresztÄ… jest - pogrzeb juniora? ZakopiÄ… do ziemi, naczelnikszkoÅ‚y, albo trener powie, żeby mu ziemia lekkÄ… byÅ‚a, a potem caÅ‚Ä… szkoÅ‚Ä… napijÄ…siÄ™ wódki nad jego grobem.I po sprawie. Kiedy dzielono rzeczy Jurgena, weterani siÄ™ nie wtrÄ…cali -wszystko dostali nowicjusze i juniorzy.Mnie dali jego nóż.Niewielki nóż,pochwa skórzana, wytarta, klinga przez czÄ™ste ostrzenie zrobiÅ‚a siÄ™ maÅ‚a, dÅ‚ugana dwie dÅ‚onie.NosiÅ‚em go pod kurtkÄ…, za pasem, na wszelki wypadek, i byÅ‚emwdziÄ™czny Jurgenowi za taki dobry podarek. Nóż Jurgena przydaÅ‚ mi siÄ™ w walce, prawdziwej, zgodnej zkalendarzem walce, która okazaÅ‚a siÄ™ dla mnie walkÄ… w naszej szkole. ByÅ‚o to jesieniÄ…, zaczęły siÄ™ oficjalne mistrzostwa Moskwy, anasza szkoÅ‚a znalazÅ‚a siÄ™ w fatalnej sytuacji - padÅ‚y nam trzy konie, w tymulubiony bojowy koÅ„ Dobryni.Konie ktoÅ› otruÅ‚, i nie wiadomo - czy to któryÅ› zrywali, czy bukmacherzy, stawiajÄ…cy cudze pieniÄ…dze na drużyny. Bojowego konia od razu mieć nie bÄ™dziesz.Takie konie wybierasiÄ™ wÅ›ród źrebiÄ…t.Specjalnie siÄ™ karmi, trenuje.Kiedy nasze konie padÅ‚y,spotkanie byÅ‚o za pasem.Pan Achmed, nie mówiÄ…c już o weteranach, byli w podÅ‚ymnastroju.Przegrana - oznaczaÅ‚a spadek w tabeli, a może nawet, wypadniÄ™cie zpierwszej ligi.A z drugiej ligi rzadko kto wracaÅ‚ do pierwszej - chÄ™tnych byÅ‚owielu, a zdobyć pieniÄ…dze i ludzi do dobrej drużyny w drugiej lidze bezsponsorów byÅ‚o niemożliwe.A sponsorzy nie stawiajÄ… na pechowców. Dobrynia byÅ‚ nie swój, lepiej byÅ‚o do nie go nie podchodzić.ByÅ‚ przekonany, że konie otruli nasi przeciwnicy “Biali Murzyni” z PuszkiÅ„skiej.Wszystkie te sÅ‚owa nic dla mnie nie znaczyÅ‚y - nie wiedziaÅ‚em, kto to sÄ…Murzyni, i dlaczego sÄ… biali, nie wiedziaÅ‚em, co oznacza sÅ‚owo PuszkiÅ„ska.KiedyspytaÅ‚em Prupisa, tylko wzruszyÅ‚ ramionami - nawet siÄ™ nad tym nie zastanawiaÅ‚.Dopiero felczer powiedziaÅ‚ mi, że Puszkin byÅ‚ poetÄ…, że żyÅ‚ dawno i pisaÅ‚wiersze.Sponsorzy też majÄ… poetów i wiersze, chociaż trudno w to uwierzyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]