[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Zanihilowali dopiero jedną planetę, a holują ze sobą conajmniej dziesięć karłów.Co się stanie, jeżeli powtórzą anihilację? Kolejni "mówcy" odpowiadali błyskami eksplozji, snopamiiskier, pióropuszami płomieni, kłębami dymu lub mglistymi obłoczkami, a nawetsmugami trudnych do zniesienia zapachów.Wszystkie te sposoby przekazywaniainformacji były dla mnie całkowicie zrozumiałe, dalszy dialog przytoczę w takiejpostaci, jakby odbywał się on przy użyciu zwykłego ludzkiego języka: - Jeżeli wrogowie zanihilują całą zabraną ze sobą materiękosmiczną i przekształcą ją w przestrzeń, uda się im wedrzeć do skupiska. - Co wtedy? - Pozostanie nam tylko bezpośrednie starcie całej naszejfloty z ich flotą, walka na śmierć i życie do ostatecznego zwycięstwa. - A jeżeli nie zdołamy zadać wrogom klęski? - Musimy wycofać się na chronione planety i "okopać" sięna nich. - Innymi słowy, opuścić przestrzenie międzygwiezdnePerseusza, którymi władamy od wielu pokoleń - zakonkludował ponurym głosemWielki Niszczyciel.Znaleźć się w sytuacji ściganych Galaktów, zablokowanych wswych gwiezdnych legowiskach? Bronić się bez nadziei na ostateczne zwycięstwo?Zgadzacie się na coś podobnego? Okazało się, że nikt nie zgadza się z takim projektem.Opinię większości wyraził jakiś wybitny strateg, który przekazał ją w postacikłębów wilgotnej mgły zaściełającej całą salę narad. - Nasi przeciwnicy nie będą atakować ufortyfikowanychplanet.Nie można liczyć na to, aby narażali na zgubę okręty swojej floty.Poprostu zjednoczą się z Galaktami, zabiorą z ich odblokowanych planet straszliwąbroń biologiczną i unicestwią nas z dalekiego dystansu.Nie zapominajcie, żepełna mechanizacja naszych organizmów nie została jeszcze w pełni zakończona. Władca zamyślił się. - Racja! - zagrzmiał po chwili.- Postępowy procesprymitywizacji dopiero się rozpoczął.Zajęliśmy się sprawami drugorzędnymi izbyt mało uwagi poświęcaliśmy najważniejszemu problemowi trzebienia pierwotnychkomplikacji.Jeżeli działa biologiczne Galaktów zjawią się w pobliżu naszychplanet, będziemy zgubieni.Nie możemy dopuścić do połączenia się ludzi zGalaktami.A teraz czekam na informację z Trzeciej Planety. - Nowy Nadzorca przejął dowództwo nad Mózgiem Sterującym -odparł dostojnik, który wszedł na salę w trakcie narady.-Awaria urządzeń niebyła trudna do usunięcia, choć mogła doprowadzić do katastrofalnych skutków.Teraz aparaturę naprawiono i nasza najpotężniejsza twierdza na Trzeciej Planecieznów zajęła swe miejsce w systemie obronnym Perseusza.Flota przeciwnika zostałazatrzymana. - Starczy! - ryknął Wielki Niszczyciel.- Teraz Orlanzamelduje, jak czują się jeńcy i co z nimi robić. - Jeńcy są przygnębieni losem admirała, sam admirałnatomiast usiłuje robić dobrą minę do złej gry, chociaż osłabł już do tegostopnia, że nie może się poruszać.Co zaś do sposobu postępowania z jeńcami, tozależy on od tego, co my zamierzamy zrobić. - Ewakuować się! - zagrzmiał władca.- Niklowa znajduje sięniebezpiecznie blisko linii natarcia przeciwnika.Przeniesiemy się na Manganowąlub Sodową.Jeńców zabierzemy ze sobą. - Na żadnej z tych planet nie uda się utrzymać ich przyżyciu, o Wielki.Ludzie są zbyt słabi, aby przetrwać w tamtejszych warunkach.Mają zbyt skomplikowaną strukturę. - To ich sprawa.Niechaj wiedzą, że z taką strukturąbiologiczną nie można podbić Wszechświata, a oni, choć ględzą o przyjaźni ibraterstwie, właśnie do tego dążą.Załadujcie ludzi i ich towarzyszy na zdobytystatek i pod konwojem natychmiast odeślijcie na Manganową. - Tak jest! Co do admirała.Gwarantowałeś mu życie, oWielki? - Zagwarantowałem mu jedynie to, że nie będę na jego życienastawał.A jeżeli ten zadufany w sobie pechowiec zdechnie sam, nie będę sięmartwił.Jeszcze mniej obchodzi mnie los jego towarzyszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]