[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. - Nie będę się spierała z tobą.Wiem, że potrafisz zrobićrekonesans szybciej i lepiej ode mnie.Zarzekasz czy pójdziesz od razu? Brion spojrzał na niebo i skinął głową. - Myślę, że teraz.Miejscowe plemię zostało dostatecznieprzestraszone, abyśmy nie musieli obawiać się na razie żadnych działań z ichstrony.Będę potrzebował trochę światła, dlatego nie mogę czekać do zmroku.Jakna razie nie widać żadnych innych czołgów.Niewiadomą są jednak samoloty.Chcęiść tam nie zwlekając i jak najszybciej wrócić.To nie powinno zająć mi wieleczasu. W chwilę potem już go nie było.Biegi ile sił w nogach wkierunku wraku.Była najwyższa pora, aby przekazać wstępny raport.Lea wzięłanadajnik i opisała przeżycia całego dnia najdokładniej jak umiała, po czymwyłączyła go.Widziała, jak Brion upadł na ziemię obok czołgu i zamarł wbezruchu.Po chwili wstał i przeszedł na drugą stronę czołgu, niknąc jej z oczu. Czekanie stawało się nieznośne.Mimo iż wiedziała, żemiejscowe plemię dawno uciekło, wsłuchiwała się w każdy szelest i trzaskdochodzący z głębi lasu, spodziewając się usłyszeć odgłos kroków.Sekundy mijałypowoli. I nagle pojawił się.biegł z powrotem! Nigdy w swoimżyciu nie widziała piękniejszego widoku od tej biegnącej chyżo masywnej postaci.Słychać było ciche dudnienie jego kroków, kiedy przedzierał się przez gęstątrawę.Wbiegł między drzewa i podbiegł do niej.Ciężko oddychał i ociekał potem. - Nie podejrzewałem tego.- sapnął opierając się osąsiednie drzewo. - Czego nie podejrzewałeś? Kto kierował tym czołgiem? - Nikt.To najgorsze ze wszystkiego.Jest pusty.toznaczy nie ma w nim i nie było ludzkich istot! Ten czołg jest całkowiciezautomatyzowany.Był kierowany przez roboty, zaprogramowane na tropienie izabijanie ludzi.Oto, kto prowadzi tę wojnę, przynajmniej po jednej stronie:zmechanizowana armia automatycznych morderców.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]