[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie chcąprzywódców, na których mogą polegać, i nie ufają ludziom, którzy przeżywająproblemy.albo tragedie. Ayla skinęła głową i Mamut wiedział, że zrozumiała, zarówno to,co powiedział, jak i to, do czego robił aluzje.Rozmowa trwała dalej, ale myśliAyli ciągle wracały do klanu.Brun był dobrym przywódcą, ale co zrobi jego klan,jeśli Broud nie okaże się godnym następcą? Zastanawiała się, czy zwrócą się dokogoś innego, a jeśli tak, do kogo.Upłynie jeszcze dużo czasu, zanim syntowarzyszki życia Brouda będzie dość dorosły.Wzrastający niepokój, który oddłuższego już czasu odczuwała, nagle się wzmógł. - Gdzie jest Wilk? - spytała. Nie widziała go od momentu wybuchu awantury i nie zauważył gonikt inny.Wszyscy zaczęli szukać.Ayla przeszukała platformę z posłaniem, apotem każdy kącik ogniska, nawet zasłoniętą przestrzeń z koszem na popiół ikońskie łajno, który pokazała szczeniakowi.Wpadała w taką samą panikę jakmatka, której zgubiło się dziecko. - Jest tutaj, Aylo! - usłyszała pełen ulgi głos Torneca, alepoczuła ścisk w żołądku, kiedy dodał - Frebec go ma. Jej zaskoczenie graniczyło z szokiem, kiedy patrzyła, jakpodchodził.Nie ona jedna gapiła się na niego całkiem zdumiona.Frebec, którynigdy nie przepuścił żadnej okazji, żeby poniżyć zwierzęta Ayli i ją samą zazwiązki z nimi, łagodnie obejmował w ramionach wilczego szczeniaka.Podał jejwilczka, ale zauważyła moment wahania, jak gdyby nie chciał rozstawać się zestworzonkiem i zobaczyła w jego oczach łagodniejsze spojrzenie, niż widziałakiedykolwiek przedtem. - Widocznie się przestraszył - wyjaśniał Frebec.- Fraliepowiedziała, że nagle się tam zjawił, przy ognisku i skomlał.Nie wiedziała,skąd przyszedł.Prawie wszystkie dzieci też tam były i Crisavec podniósł go, ipołożył na platformie obok swojego posłania.Tam jest w ścianie głęboka nisza.Wchodzi dość daleko w zbocze.Wilk ją znalazł i wczołgał się aż do końca, apotem nie chciał wyjść. - Musiała mu przypominać jego legowisko - powiedziała Ayla. - To samo powiedziała Fralie.Było jej za trudno wyciągnąć go imyślę, że się trochę bała po opowieści Deegie o tym, jak właziłaś do legowiskawilków.Nie chciała również puścić Crisaveca.Kiedy przyszedłem, musiałem siętam wczołgać i go wyjąć.- Frebec zamilkł, a kiedy zaczął znowu mówić, Ayladosłyszała nutę zdziwionego zadowolenia w jego głosie.- Kiedy do niegodotarłem, był tak zadowolony na mój widok, że lizał mnie po całej twarzy.Próbowałem go powstrzymać.- Frebec przybrał oschłą i bardziej beztroskąpostawę, żeby ukryć fakt wyraźnego wzruszenia wobec wdzięczności przestraszonegowilczego niemowlęcia.Ale kiedy go postawiłem na ziemię, płakał i płakał, aż goznowu nie podniosłem.- Wokół zebrało się teraz wielu ludzi.- Nie wiem,dlaczego wybrał Ognisko Żurawia czy mnie, kiedy uciekł, szukając bezpiecznegoschronienia. - On myśli teraz, że obóz to jego stado i wie, że jesteśczłonkiem obozu, szczególnie, że go wyniosłeś z dziury, którą znalazł -odpowiedziała Ayla, starając się odtworzyć sytuację. Kiedy Frebec wrócił do swojego ogniska, miał poczuciezwycięstwa, ale coś głębszego wywołało niezwykłe ciepło; poczucie przynależnoścido innych ludzi.Nie zignorowali go, ani nie wyśmiali.Talut zawsze gowysłuchiwał, jakby miał status, który go uprawniał do mówienia, a Tulże,przywódczyni, sama zaofiarowała mu trochę swojej przestrzeni.Nawet Croziestanęła po jego stronie.Gardło mu się ścisnęło, kiedy zobaczył Fralie, jegowłasną kobietę o wysokim statusie, która to wszystko umożliwiła; jego pięknąkobietę, która niebawem urodzi pierwsze dziecko przy jego własnym ognisku,ognisku, które dała mu Crozie, Ognisku Żurawia.Był zły, kiedy mu powiedziała,że wilk schował się w niszy, ale gorące powitanie, jakie mu zgotował szczeniak,nie bacząc na wszystkie złe słowa, jakie o nim powiedział, zaskoczyło go.Nawetwilcze dziecko go witało i tylko u niego szukało pocieszenia.I Aylapowiedziała, że to dlatego, że jest członkiem Obozu Lwa.Nawet wilk wiedział, żeFrebec tu należy. - Dobrze, ale na przyszłość lepiej trzymaj go tutaj - ostrzegłFrebec i odwrócił się, żeby odejść.- I uważaj na niego.Jak nie będziesz, ktośna niego może nadepnąć. Kiedy wyszedł, stojący wokół ludzie patrzyli na siebie wcałkowitym oszołomieniu. - A to ci dopiero zmiana.Zastanawiam się, co mu się stało? -spytała Deegie.- Gdybym nie znała go lepiej, powiedziałabym, że lubi Wilka! - Nie myślałem, że potrafi się tak zachować - powiedział Ranec,czując więcej szacunku dla mężczyzny z Ogniska Żurawia niż kiedykolwiekprzedtem.następny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]