[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rzeczywiœcie, prawie ca³kiem nagi po³o¿y³ siê na ³Ã³¿ku nabitym d³ugimi, ¿elaznymi gwoŸdziami.I choæ by³o widaæ, ¿e stara³ siê nie wykonywaæ ¿adnych szybkich ruchów, to jednak obraca³ siê na gwoŸdziach, k³ad³ siê na nich na plecach, boku, brzuchu, i najwyraŸniej ani go one nie k³u³y, ani nie drapa³y.Zrobi³em mu dwa zdjêcia, ale nie potrafi³em wyjaœniæ znaczenia tego zjawiska.Fakir nie sprawia³ wra¿enia inteligentnego ani religijnego cz³owieka.Wyraz jego twarzy by³ têpy, znudzony i obojêtny; nie by³o w nim nic, co by wskazywa³o na jakieœ d¹¿enie do spe³nienia ofiary lub torturowania samego siebie.Powiedzia³em o tym G., pokazuj¹c mu fotografiê, i zapyta³em, co o tym myœli.– Trudno to wyt³umaczyæ w dwóch s³owach – odpowiedzia³.– Przede wszystkim cz³owiek ten oczywiœcie nie jest fakirem w znaczeniu, o jakim mówi³em.Jednoczeœnie masz racjê, myœlac, ¿e nie by³a to tylko jakaœ sztuczka.Ale on sam nie wie, jak to robi.Jeœlibyœ go przekupi³ i nak³oni³ do powiedzenia ci tego, co wie, prawdopodobnie odpar³by, ¿e zna pewne s³owo, które sobie mówi, by móc le¿eæ na gwoŸdziach.Móg³by nawet zgodziæ siê na wypowiedzenie tego s³owa.Ale to w niczym ci nie pomo¿e, poniewa¿ bêdzie to ca³kiem zwyk³e s³owo, które nie wywo³a na tobie ¿adnego wra¿enia.Ten cz³owiek pochodzi ze szko³y, ale nie by³ on uczniem.On by³ eksperymentem.Po prostu eksperymentowano z nim i na nim.Z pewnoœci¹ by³ on kilkakrotnie zahipnotyzowany; pod wp³ywem hipnozy jego skóra sta³a siê najpierw nieczu³a na uk³ucia, a potem zdolna do stawiania oporu.Na niewielk¹ skalê jest to ca³kiem mo¿liwe nawet w zwyk³ym europejskim hipnotyzmie.Z czasem nieczu³oœæ i nieprzenikalnoœæ skóry zosta³y utrwalone za pomoc¹ sugestii posthipnotycznej.Wiesz, co to jest sugestia posthipnotyczna? Usypia siê cz³owieka i mówi siê mu, ¿e piêæ godzin po obudzeniu musi zrobiæ pewn¹ rzecz; albo mówi mu siê, ¿e musi wypowiedzieæ pewne s³owo, i ¿e gdy tylko to zrobi, poczuje pragnienie albo bêdzie myœla³, ¿e zmar³ czy coœ podobnego.Nastêpnie budzi siê go.Gdy nadchodzi pora, czuje on nieodpart¹ potrzebê zrobienia tego, co mu powiedziano; jeœli pamiêta przekazane mu s³owo, to po wypowiedzeniu go natychmiast wpada w trans.Dok³adnie to samo zrobiono z twoim fakirem.Pod hipnoz¹ przyzwyczajono go do le¿enia na gwoŸdziach; nastêpnie po obudzeniu powiedziano mu, ¿e je¿eli wypowie pewne s³owo, to znów bêdzie w stanie le¿eæ na gwoŸdziach.To s³owo wprowadza go w stan hipnozy.Byæ mo¿e z tego powodu mia³ on takie senne i apatyczne spojrzenie.To siê czêsto w takich wypadkach zdarza.Pracowano nad nim byæ mo¿e przez wiele lat, a potem pozwolono mu po prostu odejœæ, by ¿y³, jak potrafi.Zbudowa³ wiêc dla siebie ¿elazne ³Ã³¿ko i prawdopodobnie zarabia tak parê rupii na tydzieñ.Wielu podobnych ludzi ¿yje w Indiach.Szko³y u¿ywaj¹ ich do doœwiadczeñ, z regu³y kupuj¹c ich od rodziców, którzy z chêci¹ sprzedaj¹ dzieci, poniewa¿ póŸniej mog¹ z tego czerpaæ dochód.Ale oczywiœcie taki cz³owiek sam nie wie ani nie rozumie tego, co robi i jak siê to robi.Wyjaœnienie to bardzo mnie zainteresowa³o, poniewa¿ nigdy dotychczas nie s³ysza³em niczego podobnego.We wszystkich próbach wyjaœnienia “cudów fakirów", na jakie natrafi³em, “cuda" t³umaczono jako “sztuczki" albo – w innym wypadku – zak³adano, ¿e przedstawiaj¹cy wie, co robi i jak to robi, a jeœli o tym nie mówi, to dlatego, ¿e nie chce albo siê obawia.Co siê tyczy powy¿szego przyk³adu, to punkt widzenia okaza³ siê zupe³nie odmienny.Wyjaœnienie G.wydawa³o mi siê nie tylko prawdopodobne, ale i – pozwolê sobie powiedzieæ – jedyne mo¿liwe.Sam fakir nie wiedzia³, jak dokonuje swego “cudu" i oczywiœcie nie móg³ go wyt³umaczyæ.Przy innej okazji mówiliœmy o buddyzmie na Cejlonie.Wyrazi³em opiniê, ¿e buddyœci musz¹ dysponowaæ magi¹, magi¹, której istnienia nie uznaj¹, a oficjalnie buddyzm nawet j¹ odrzuca.Ca³kowicie bez zwi¹zku z t¹ uwag¹ – zdaje siê, ¿e by³o to przy okazji, kiedy prezentowa³em G.moje zdjêcia – opowiedzia³em mu o ma³ej kapliczce, która znajdowa³a siê w prywatnym domu w Kolombo.Jak wszêdzie, by³ tam pos¹¿ek Buddy, z le¿¹c¹ u stóp ma³¹ dagob¹ w kszta³cie dzwonu, zrobion¹ z koœci s³oniowej, która stanowi³a niewielk¹, rzeŸbion¹ i pust¹ w œrodku replikê prawdziwej dagoby.Otworzono j¹ w mojej obecnoœci i pokazano mi w œrodku coœ, co uwa¿ano za relikwiê: ma³¹ okr¹g³¹ kulkê wielkoœci du¿ego naboju, wyrzeŸbion¹ – jak mi siê wydawa³o – z koœci s³oniowej albo z masy per³owej.G.uwa¿nie mi siê przys³uchiwa³.– Czy nie wyjaœniono ci, co oznacza ta kulka? – zapyta³.– Powiedziano mi, ¿e to fragment koœci jednego z uczniów Buddy; ta koœæ by³a bardzo stara i uchodzi³a za œwi¹tobliwoœæ.– Tak jest i nie jest – powiedzia³ G.– Cz³owiek, który ci j¹ pokaza³, albo sam tego nie wiedzia³, albo nie chcia³ ci tego powiedzieæ.Nie by³ to kawa³ek koœci, ale szczególna formacja kostna, któr¹ niektórzy ludzie, w wyniku specjalnych æwiczeñ, uzyskuj¹ w postaci naszyjnika doko³a szyi.Czy s³ysza³eœ wyra¿enie “naszyjnik Buddy"?– Tak – powiedzia³em – ale oznacza ono coœ ca³kiem innego.£añcuch reinkarnacji Buddy nazywany jest “naszyjnikiem Buddy".– Zgadza siê – rzek³ G.– to jedno znaczenie tego wyra¿enia.Ale ja mówiê o innym znaczeniu.Ów naszyjnik z koœci, który pod skór¹ okr¹¿a szyjê, jest bezpoœrednio zwi¹zany z tym, co nazywa siê “cia³em astralnym".“Cia³o astralne" – jeœli mo¿na tak powiedzieæ – jest do niego przyczepione, czy te¿ – by byæ bardziej dok³adnym – ten “naszyjnik" ³¹czy cia³o fizyczne z astralnym.Jeœli zatem “cia³o astralne" ¿yje dalej, ju¿ po œmierci cia³a fizycznego, to osoba bêd¹ca w posiadaniu koœci z tego “naszyjnika", mo¿e zawsze komunikowaæ siê z “cia³em astralnym" zmar³ego.To jest w³aœnie magia.Ale nigdy nie mówi siê o tym otwarcie.Masz racjê, ¿e istnieje tam magia i to jest tego przyk³adem.Oczywiœcie nie wynika z tego, ¿e koœæ, który widzia³eœ, by³a prawdziwa.Na te koœci mo¿esz natrafiæ prawie w ka¿dym domu; ale ja mówiê ci o przekonaniu bêd¹cym Ÿród³em tego zwyczaju.I znów musia³em przyznaæ, ¿e nigdy dotychczas nie spotka³em siê z takim wyjaœnieniem.G.narysowa³ mi niewielki szkic przedstawiaj¹cy po³o¿enie ma³ych koœci pod skór¹; uk³ada³y siê one w pó³kole opasuj¹ce ty³ szyi, poczynaj¹c od miejsca tu¿ przed uszami.Patrz¹c na ten szkic, natychmiast przypomnia³em sobie zwyk³y, schematyczny obraz wêz³Ã³w ch³onnych szyi, tak jak mo¿na je zobaczyæ na tablicach anatomicznych.Ale niczego wiêcej nie mog³em siê na ten temat od G.dowiedzieæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]