[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Znów polecimy helikopterem?Larak zacz¹³ okazywaæ entuzjazm.Gdy ostatnim razem natrafili na metal ¯uków, zezwolono mu wróciæ do domu na pok³adzie ogromnego wehiku³u marynarki.Mia³ zamiar nauczyæ siê pilota¿u, kiedy podroœnie.- Jeœli uda nam siê coœ znaleŸæ, mo¿liwe.- Nie by³o to zapewnienie, jednak Damia zobaczy³a pe³en nadziei b³ysk w oczach brata.- OK, oto co zrobimy.Z kompleksu Ravenów mo¿na siê by³o ³atwo wyœlizn¹æ, nawet z pe³nymi zapasów tornistrami na plecach.Damia postara³a siê o latarki i jedzenie oraz nie s³uchaj¹c protestów Laraka, ¿e w taki upa³ koce s¹ niepotrzebne, zmusi³a go do ich zrolowania.- Mo¿liwe, ¿e przyjdzie nam przetrwaæ noc - wyjaœni³a.- ¯ywnoœci nam nie zabraknie, ale w lesie mo¿e byæ ch³odno.Larak przyzna³ jej racjê, choæ zacz¹³ burczeæ, gdy kaza³a mu ubraæ koszulê.- To dla ochrony przed ga³êziami - skwitowa³a.- IdŸ i przygotuj siê, ale „na paluszkach”.Wiesz, ¿e babcia ma „d³ugie uszy”, a chyba nie chcesz, by zatrzyma³a nas przy jakieœ robocie.Spotkamy siê przy wybiegu dla koni.Tak wiêc Larak „na paluszkach” uda³ siê po rzeczy, które siostra poleci³a mu zabraæ.Ch³opiec lubi³ spêdzaæ czas w towarzystwie Damii.By³o to znacznie wiêcej ni¿ móg³by powiedzieæ o drugiej siostrze oraz starszym bracie.Pomimo wysi³ków nie uda³o mu siê do niego zbli¿yæ.Domyœla³ siê, ¿e powodem oziêb³oœci brata jest Cera, ale poniewa¿ w obecnoœci Damii œwietnie siê bawi³, przesta³ zwracaæ uwagê na starsze rodzeñstwo.Po przydzieleniu Jerana do Wie¿y Deneba, by w praktyce uczy³ siê zawodu, Cera chodzi³a z kwaœn¹ min¹ i przestawanie z ni¹ wcale nie by³o zabawne.Spotkali siê przy wybiegu, gdzie drzema³y kuce senne od popo³udniowego upa³u.- Wiemy, ¿e na wschodzie, po³udniu i zachodzie nie znajdziemy nic, bo sam wuj powiedzia³, ¿e te tereny zosta³y oczyszczone z psycz¹cych fragmentów - powiedzia³a Damia - a wiêc wybierzemy siê na pó³noc, przez las.Pod os³on¹ drzew bêdzie ch³odniej.Tam myszkowano dot¹d niewiele, nawet Jeran tam nie buszowa³, kiedy organizowa³ w³asne wyprawy poszukiwawcze.- Damia mówi³a nieco lekcewa¿¹co, bo Jeran przechwala³ siê, ¿e znajdzie prawdziw¹ masê od³amków.- Zatem, ruszajmy.Wziê³a Laraka za rêkê i ¿wawym krokiem przemierzy³a wybieg, by jak najszybciej wejœæ pomiêdzy pierwsze drzewa.Zasapali siê ogromnie, zanim schronili siê przed upa³em dnia w cienistej kryjówce.- Hej, tu jest ch³odniej - wykrzykn¹³ zachwycony ch³opiec.- Powiedzia³am ci przecie¿.Idziemy!Damia ruszy³a przodem.Kluczy³a, ca³y czas kieruj¹c siê na pó³noc.Pomimo zwartego muru drzew, nieznacznie zboczy³a z drogi.Po raz pierwszy og³osi³a postój po przekroczeniu jednej z leœnych przecinek.Odpoczynek oraz zawartoœæ manierek przywróci³y im si³y.Ruszyli w dalsz¹ drogê.Larak chêtnie zatrzyma³by siê na d³u¿ej, by nacieszyæ siê ch³odem, ale Damia uzna³a, ¿e w tak niewielkiej odleg³oœci od kompleksu Ravenów nie znajd¹ ani jednego od³amka metalu ¯uków, a wtedy nici z lotu helikopterem.Larak zerwa³ siê na nogi i podrepta³ trop w trop za siostr¹.Kiedy dotarli nad brzeg strumienia o kamienistym korycie, Larak upar³ siê, by skorzystaæ z okazji do och³ody.Zrzucili wiêc ubrania i zanurzyli siê, pluskaj¹c wod¹.Damia podzieli³a jedn¹ z kanapek i poleci³a uzupe³niæ zapas wody w manierkach.Wznowili marsz i wkrótce wyszli z lasu na piêkn¹, górsk¹ ³¹kê, gdzie zatrzymali siê d³u¿ej, bo tu w³aœnie zdaniem Damii mog³y spaœæ fragmenty metalu ¯uków.Po raz kolejny Damia musia³a opowiedzieæ bratu, jak to ich rodzice ocalili ten i inne œwiaty, rozbijaj¹c statki najeŸdŸców na kawa³eczki i rozpraszaj¹c je we wszystkich kierunkach.Kiedy ponownie znaleŸli siê w lesie, urz¹dzili kolejny postój, przegryŸli kilka sucharów i popili je ch³odn¹ wod¹.S³oñce schodzi³o coraz ni¿ej, jednak Damia powiedzia³a, ¿e do zmierzchu dzieli ich jeszcze kilka godzin.- Znajdziemy dla siebie jaskiniê z wod¹ - Damia zwróci³a siê do dziarsko pod¹¿aj¹cego jej œladem braciszka.- Spêdzimy wspania³¹ noc.- Kiedy znajdziemy metal ¯uków? - zapyta³ ¿a³oœnie Larak.- Mo¿liwe, ¿e lada moment potkniemy siê o coœ.- Ani mi siê œni potykaæ o coœ takiego.- Mo¿e zatem skoncentrujemy nasze wysi³ki na odnalezieniu bzycz¹cych fragmentów, hê?Larak pos³usznie zacz¹³ przeczesywaæ zmys³ami najbli¿sz¹ okolicê.Zajmowa³ siê tym, póki b¹bel na piêcie nie da³ o sobie znaæ dotkliwym pieczeniem.- Nie mogê iœæ dalej, Mio.Zrobi³ mi siê b¹bel.- Zatrzymamy siê, gdy znajdziemy jaskiniê i strumieñ, w którym bêdziesz go sobie móg³ wymoczyæ - cierpliwie odpowiedzia³a Damia, wzdychaj¹c z powodu pêcherza, który wyrós³ bratu na piêcie.Mia³a nadziejê, ¿e wytrzyma jeszcze przez jakiœ czas.Nie mia³a pojêcia, jak¹ odleg³oœæ uda³o im siê pokonaæ.To, ¿e nie natknêli siê na najmniejszy fragmencik metalu ¯uków, mog³o œwiadczyæ, ¿e nie by³a ona wielka.Uzna³a, ¿e nie mo¿e wróciæ z pustymi rêkami.Przedramieniem otar³a czo³o z potu.Poprawi³a tornister i sz³a dalej.Larak jest prawdziwym traperem, pomyœla³a, kiedy obejrzawszy siê ujrza³a, ¿e idzie za ni¹ kulej¹c, ale bez s³owa skargi.By³ najlepszym bratem.Z pewnym niepokojem zaczê³a siê rozgl¹daæ woko³o, szukaj¹c dogodnego miejsca na rozbicie biwaku.Wuj Rhodri nauczy³ wszystkich ma³oletnich krewnych podstawowych zasad zachowania siê w lesie podczas tego rodzaju wypraw poszukiwawczych.Najpierw natknêli siê na strumieñ.Dami¹ zaproponowa³a Larakowi, by zrzuci³ buty - zimna woda koi³a pieczenie na piêcie - i poszli w górê ³o¿yska, a¿ do miejsca, które nadawa³o siê na rozbicie biwaku.Nie by³a to jaskinia, ale przyjemna ³¹ka.Larak poœlizn¹wszy siê, wpad³ do strumienia ju¿ ze cztery razy, pokiereszowa³ na kamieniach palce, by³ ju¿ u granic wytrzyma³oœci, kiedy kolejny zakrêt ods³oni³ przed nimi miejsce, gdzie dawno temu, po obsuniêciu siê skalnego zbocza, utworzy³a siê niewielka jama.- A jeœli tam s¹ jakieœ zwierzêta? - nerwowo pyta³ Larak, staraj¹c siê przebiæ wzrokiem cieñ, w którym gin¹³ otwór.Damia nie pomyœla³a o tym i to j¹ zbi³o z tropu.Wuj Rhodri wyœwietla³ im filmy o zwierzêtach Deneba, w wiêkszoœci niewielkich, ale ich uk¹szenia by³y truj¹ce.Pewne nocne stworzenia mog³y okazaæ siê nadzwyczaj nieprzyjemne, staraj¹c siê wœlizn¹æ do œpiwora podró¿nika.Wziêli ze sob¹ jedynie koce, nale¿a³o wiêc zachowaæ ostro¿noœæ.Wyci¹gnê³a latarkê zza pasa, zaœwieci³a j¹ i starannie zbada³a wszystkie k¹ty jamy.- Widzisz? Nic tam nie ma! Mo¿emy rozbiæ tutaj biwak.Ja zbiorê drwa na ognisko, a ty przygotuj kolacjê.Pierwsza próba rozniecenia ognia okaza³a siê niewypa³em: próbowali zrobiæ to wewn¹trz jamy i natychmiast wype³ni³ j¹ dym.Musieli wiêc, choæ Damii bardzo nie podoba³ siê ten pomys³, zmieniæ miejsce i ju¿ wkrótce u wejœcia do ich kryjówki buzowa³ ogieñ.Okaza³o siê, ¿e w sam¹ porê, bo wkrótce zapad³a noc.Dooko³a nich zamknê³a siê œciana lasu, tak ¿e jedynie przez lukê nad ich g³owami wpada³o œwiat³o gwiazd.Ze smakiem zjedli resztê przyniesionych ze sob¹ kanapek, a potem Damia wspania³omyœlnym gestem wydoby³a z tornistra pó³ torebki leguminy z korzeni prawoœlazu i skrupulatnie podzieli³a j¹ na dwie równe czêœci, a Larak, kulej¹c, podszed³ do m³odniaka i u³ama³ d³ugie ga³êzie, na których mogli przypiec smako³yk.- A teraz - powiedzia³a Damia, staraj¹c siê mówiæ g³osem, od którego ciarki chodz¹ po plecach - jedyne, czego nam trzeba, to dobrej opowieœci niesamowitej o.a to licho! - dokoñczy³a, gdy upieczona legumina odpad³a z jej ga³êzi.- Licho wcale nie jest takie niesamowite! - zaprotestowa³ Larak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]