[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PO tym oœwiadczeniu zapad³a cisza, któratrwa³a a¿ do chwili, kiedy Hamilton, Ramon i Navarro opuœcili helikopter.Ramonpierwszy dotkn¹³ stop¹ ziemi i zaraz wymierzy³ swój karabin w stronê najbli¿ejle¿¹cego aligatora.Ostro¿noœæ ta okaza³a siê zbyteczna, poniewa¿ aligatoryodwróci³y siê i powoli odpe³z³y w inn¹ stronê.- Ramon - odezwa³ siê Hamilton -na wszelki wypadek ubezpieczaj nas od ty³u.Ramon skin¹³ potakuj¹co g³ow¹, aHamilton z Navarrem ukryli siê za p³oz¹ ogonow¹ œmig³owca i uwa¿nie obserwowaliprzeciwleg³y brzeg.Przysadzisty, potê¿nie zbudowany Indianin przystrojony wró¿owy pióropusz na g³owie, naszyjnik z zêbów dzikich zwierz¹t i kilka bransoletna ramionach - zdecydowanie ich wódz - rozkaza³ wojownikom zaj¹æ miejsce wszeœciu canoe.Sam zosta³ na brzegu.Nawarro spojrza³ na Hamiltona, nie kryj¹cniechêci.- NIe ma wyboru? - upewnia³ siê.Hamilton zaprzeczy³ ruchem g³owy ztak¹ sam¹ niechêci¹.Nawarro podniós³ karabin do ramienia, z³o¿y³ siê do strza³ui wypali³.jednym p³ynnym ruchem.Huk wystrza³u na moment sparali¿owa³poruszenie na brzegu.Bieg³ tylko wódz, krzycz¹c i ³api¹c siê co chwila za praweramiê.W sekundê potem kolejny huk poniós³ siê po rzece i jeden z wci¹¿nieruchomych wojowników te¿ trzyma³ ramiê dok³adnie w tym samym miejscu, cowódz.NajwyraŸNiej Nawarro by³ strzelcem wyj¹tkowym.- To nie jest przyjemne,senior Hamilton - oznajmi³.- Owszem.Jak to ktoœ dawno temu trafnie okreœLi³:to ludzie tacy jak my zrobili z nich takich, jakimi s¹.Ale to nie jest raczejdobry moment ani miejsce, ¿eby im o tym opowiadaæ.Wojownicy na brzegub³yskawicznie wyskoczyli z canoe i biegiem szukali schronienia w lesie i swoichchatach.Zabrali jednak ze sob¹ obu rannych.Prawie natychmiast, gdy poczuli siêbezpieczni, widaæ by³o, jak organizuj¹ atak: ³api¹ za ³uki i podnosz¹ do ustdmuchawki.Hamilton z Navarrem ostro¿nie pochylali g³owy za najbli¿sz¹ os³on¹,podczas gdy strza³y z ³uków i dmuchawek odbija³y siê od helikoptera.Ze smutkiemi zdziwieniem Nawarro pokrêci³ g³ow¹.- Za³o¿ê siê, senior Hamilton, ¿e onidot¹d nigdy nie s³yszeli nawet huku karabinu.To nie jest uczciwe.Hamiltonskin¹³ g³ow¹.NIc nie odpowiedzia³.Jakikolwiek komentarz by³by zbyteczny.- Narazie wystarczy - powiedzia³.- NIe s¹dzê, ¿eby próbowali atakowaæ przedzapadniêciem zmroku.Ale bêdê ich pilnowa³ lub powiem, ¿eby inni siê tym zajêLi.Na razie spróbuj razem z Ramonem oczyœciæ to miejsce z naszych czworono¿nychprzyjació³.Je¿eli bêdziesz musia³ strzelaæ, to na Boga nie rób tego w wodzieani w jej pobli¿u.Wieczorem chcê sobie pop³ywaæ i nie mam zamiaru œci¹gn¹æ tuwszystkich okolicznych piranii.Hamilton wdrapa³ siê do helikoptera.- Wygl¹da³oto na prawdziw¹ burzê gradow¹ - powita³ go Tracy.- Domyœlam siê, ¿e by³y tosrza³y? - NIe widzia³eœ? - NIe zale¿a³o mi, by to ogl¹daæ.Jestem pewien, ¿e teokna wykonane s¹ z bardzo grubego szk³a, ale jakoœ nie mia³em ochoty sprawdziætego na w³asnej skórze.Zatrute? - Z pewnoœci¹.Ale prawie na pewno nie kurar¹.W ka¿dym razie niczym œMiertelnym.POsiadaj¹ mniej zabójcz¹, ale równieskuteczn¹ substancjê, która tylko osza³amia.Kurara w du¿ych iloœciach psujesmak potrawy.- Widzê, ¿e za³atwia pan przeciwników w trybie przyspieszonym -stwierdzi³ gorzko Smith.- MIa³em z nimi pertraktowaæ? Daæ im kolorowe paciorki?Czemu pan sam tego nie spróbuje? - Smith nie odpowiada³.- JE¿eli ma pan jeszczeinne równie g³upie sugestie, to radzê albo samemu je wcielaæ w ¿ycie, albo siêzamkn¹æ.Cz³owiek mo¿e prze³kn¹æ okreœLon¹ liczbê takich g³upich uwag.- Coteraz? - w³¹czy³ siê Silver, by roz³adowaæ sytuacjê.- Cudownie d³uga sjesta a¿do zmroku.To znaczy dla mnie.Was bêdê musia³ prosiæ, ¿ebyœcie na zmianêtrzymali stra¿.I uwa¿ajcie nie tylko na wioskê, ale pilnujcie równie¿ rzeki,jak daleko tylko mo¿na siêgn¹æ wzrokiem.Chapate mog¹ rozpocz¹æ atak trochêdalej od swojej wioski, choæ uwa¿am to za nieprawdopodobne.Je¿eli jednak coœsiê wydarzy - dajcie mi natychmiast znaæ.Ramon i Nawarro powinni wróciæ zaoko³o dwadzieœcia minut.Z tego powodu nie musicie mnie budziæ.- Ma pan ogromnezaufanie do swoich pomocników - stwierdzi³ Tracy.- Pe³ne zaufanie.- A wiêcbêdziemy czuwaæ, ¿eby pan móg³ spaæ - podsumowa³ Smith.- Dlaczego.- Muszêdo³adowaæ swoje baterie przed dzisiejsz¹ noc¹.- A wtedy? Hamilton westchn¹³ciê¿ko.- Ten helikopter najwyraŸNiej nigdy ju¿ nie uniesie siê w powietrze -stwierdzi³ - a wiêc musimy znaleŸæ jakiœ inny œrodek transportu, by dostaæ siêdo poduszkowca, który - jak mniemam - znajduje siê w odleg³oœci piêædziesiêciukilometrów w dó³ rzeki.NIe mo¿emy dostaæ siê tam l¹dem.Wiele dni musielibyœMywyr¹bywaæ sobie drogê w tej gêstwinie, a i tak Chapate dostali by nas.Potrzebujemy ³odzi.Wypo¿yczymy wiêc jedn¹ od Chapate.W pobli¿u przycumowanajest do brzegu bardzo ³adna, stara motorówka.I bardzo du¿a.Jestem pewny, ¿enie jest to ich w³asnoœæ, a jej prawdziwi w³aœciciele musieli zostaæskonsumowani dawno temu.Tak samo chyba od dawna z¿arty jest rdz¹ jej silnik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]